Szymon Makowski, Interia: W przyszłym roku będzie pan reprezentował barwy Unii Tarnów. Jak wyglądały kulisy tego transferu? Adrian Cyfer, żużlowiec Grupa Azoty Unii Tarnów: Były to krótkie i konkretne rozmowy. Skończyły się na jednym telefonie i na spotkaniu w Tarnowie, gdzie dogadaliśmy resztę szczegółów. Podobało mi się to, że wiedzieli, czego oczekują ode mnie. Przedstawiono mi skład i konkretny cel na przyszły sezon. Stwierdziłem, że to będzie dla mnie najlepsza droga. Tor w Tarnowie jest jednak bardzo długi i nie wszystkim odpowiada ta geometria. - Nie stanowi on dla mnie problemu. Na pewno przed sezonem będę miał trochę czasu, aby na nim potrenować. W przeszłości miałem tam dobre występy, więc nie mam się czego obawiać. Sprzęt również jest przygotowywany typowo pod ten owal. Będę miał odpowiednią ilość czasu, żeby te silniki były szybkie na tarnowskim torze. A jak wyglądało rozstanie z pilskim klubem? - Z Piłą rozstałem się w zgodzie i dziękuję im za ten rok, ale nasze drogi musiały się rozejść. Nie było żadnych kłótni ani zgrzytów. Rozstaliśmy się w dobrej atmosferze, a co dalej będzie, to zobaczymy. Z tego transferu musiał wyciągnąć wnioski W tym sezonie był pan jednym z najskuteczniejszych zawodników drugiej ligi. Po czasie co pan o nim sądzi? - Mogę być zadowolony, bo zrealizowałem cele, które sobie postawiłem. Musiałem je niestety zmienić w trakcie sezonu, ale i tak udało mi się je spełnić. Najważniejsze jest to, aby zawodnik po sezonie był zadowolony z całego roku. Żadnej rozczarowującej porażki nie doznałem, więc uważam, że był on na duży plus. Miał pan jakieś oferty z pierwszej ligi? - Pojawiła się jedna oferta, ale stwierdziłem, że lepszą opcją na ten moment będzie Tarnów. Chcę powalczyć z tym zespołem, aby awansować wyżej. Staram się z roku na rok wyciągać wnioski. Nie potoczyło się to wszystko na początku sezonu tak, jak chciałem. Myślę, że z roku na rok jestem coraz mocniejszy i mam tu na myśli siebie, team i ogólnie cały sprzęt. Liczę, że w końcu zagoszczę tam na stałe, bo wiem, że mnie na to stać. Muszę wykazać się cierpliwością, żeby wszystko było poukładane. Nie chcę, żeby dochodziło do takich sytuacji, jaka była w tym roku w Poznaniu. Jeśli chodzi o pierwszą ligę, to od przyszłego roku będzie ona ligą zawodową. To jest krok w przód dla żużla? - Wydaje mi się, że tak. Z roku na rok powinno to wyglądać coraz bardziej profesjonalnie i iść w dobrym kierunku. Czas jednak pokaże i będzie trzeba obserwować, co się będzie działo. Na tym mu najbardziej zależy Wam żużlowcom z pewnością najbardziej zależy, aby nie było już problemów z płatnościami. - Przede wszystkim mam nadzieję, że te finanse się w końcu ustabilizują. Czasami bywa, że zawodnicy czekają trzy lub cztery miesiące za wypłatą. Przede wszystkim w drugiej lidze jest ważna płynność finansowa, aby się rozwijać i inwestować w sprzęt. Nikt z dystrybutorów części nie będzie czekał za pieniędzmi nie wiadomo ile czasu. A my musimy dysponować jak najlepszym sprzętem i budżetem na dany moment. I to się wszystko tak rozbija, jeśli chodzi o finanse. Nie przerażają pana rosnące ceny? - Szczerze mówiąc widziałem, że te ceny są coraz wyższe. Nie mamy wyjścia, bo ceny są dla wszystkich takie same. Po prostu trzeba zimą zbudować jak najlepszy budżet, aby jak najlepiej się przygotować. Nie mamy na to wpływu i musimy się przystosować. Będzie pan szukał jazdy za granicą? - Mam podpisany kontrakt w Szwecji, ale jeszcze nie mogę zdradzić w jakim klubie. Jest to Bauhaus-Ligan i prawdopodobnie zostanę też przy niemieckiej Bundeslidze. Łącznie będę występował w trzech ligach. To będzie przepis na sukces? Pytam, bo mówi się, że najgorsze zawody są lepsze, niż najlepszy trening. - To się zgadza. W poprzednich dwóch sezonach postawiłem nacisk tylko na ligę polską i byłem tylko na niej skupiony. Czasami może faktycznie brakowało mi tego ścigania w zawodach spod taśmy. Jeśli jednak miałem chwilę wolnego czasu, to przyjeżdżałem na treningi i testowałem różne rozwiązania. Były z tego jakieś plusy, ale fakt jest taki, że im więcej jazdy z rywalami, tym lepiej. Sam widzę po sobie, że ściganie się spod taśmy w turnieju jest lepsze, niż samotna jazda w kółko na treningu. Dlatego w przyszłym roku wystartuję najprawdopodobniej w trzech różnych ligach. Wyznaczył pan sobie jakieś konkretne cele na przyszłoroczny sezon? - Mam jakieś swoje cele, ale zostawiam to dla siebie. Od kilku lat się nimi nie chwalę. Wolę je realizować i wyznaczam je takie, żeby nie były jakieś wygórowane i nie do osiągnięcia na ten moment. Mam założone cele, które postaram się wykonać. Po sezonie chcę zobaczyć tego efekt. Systematyczność jest ważna i cierpliwość do tego wszystkiego. Mam nadzieję, że to się wszystko spełni.