Trwa klątwa PGE Stadionu Narodowego dla Polaków. W dalszym ciągu żaden z "Biało-Czerwonych" nie potrafi wygrać zawodów Grand Prix w Warszawie. W sobotę runda Grand Prix zorganizowana została już po raz szósty od 2015 roku. Po trzyletniej przerwie, w stolicy Polski zwyciężył Australijczyk Max Frick. Ani jeden Polak nie zdołał awansować nawet do finału. W półfinale pojechało trzech reprezentantów naszego kraju, Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i Paweł Przedpełski. Ten ostatni w rundzie zasadniczej zdobył dziewięć punktów, w swoim półfinale był ostatni. - Trochę żałowałem po zawodach, że w półfinale nie wziąłem trzeciego pola. Niestety, w myśl przysłowia "mądry Polak po szkodzie" pozostaje mi teraz tylko gdybanie. W sobotę o wszystkim w dużej mierze decydował start. Mimo wszystko fajnie jeździło się mi na tym jednodniowym torze. Jest krótki i pozwala na to, że wszyscy zawodnicy są w kontakcie. To z kolei przekłada się na atrakcyjność widowiska. Niestety na drugim łuku zrobiła się dosyć duża wyrwa. GP na żużlu w Warszawie. Paweł Przedpełski: Nie było widać dziur - Kolor toru na tym obiekcie ma to do siebie, że nie widać dziur, nie wiadomo, kiedy nagle motor wyjeżdża spod siedzenia. Na szczęście mimo kilku upadków w sumie wszyscy zakończyli zawody w zdrowiu. Szkoda, że nie awansowałem do finału, ale udział w półfinale też nie jest zły. Przede mną kolejne rundy, nie pozostaje mi nic innego jak dalej walczyć - powiedział Interii Paweł Przedpełski. GP na żużlu w Warszawie. Paweł Przedpełski: Przeszły mnie ciarki - Jeśli chodzi o sam udział w zawodach na Stadionie Narodowym, to przeszły mnie ciarki, bardzo fajne uczucie. Na pewno dla takich chwil warto jeździć na żużlu. W tyle głowy pojawia się myśl, po co jest ten cały wysiłek, treningi i poświęcenie. Cieszę się, że mogłem tutaj pojechać - dodał 27-letni żużlowiec. W tym sezonie forma Pawła Przedpełskiego przypomina sinusoidę. Dobre starty przeplata słabszymi. Podobnie było w sobotę w Warszawie. - To jest sport i też mam prawo przywieźć zero, pewnie niejedno czeka na mnie jeszcze w tym sezonie. Mam nadzieję, że będzie ich jak najmniej. Każdy chce wygrywać, w sobotę było wielu zawodników, którzy choć raz zanotowali zero - zakończył zawodnik For Nature Solutions Apatora Toruń. Rozmawiał w Warszawie Zbigniew Czyż