Wielkich emocji w Toruniu nie było, przynajmniej przez fazę zasadniczą tego trzeciego w tym cyklu turnieju. Kibice trafnie przeczuwali, że widowisko raczej nie będzie należeć do najciekawszych, więc na trybunach stawili się tak nielicznie, że toruńska Motoarena - jeden z najpiękniejszych stadionów świata - wyglądała w piątkowy wieczór po prostu przykro. Garstka obserwatorów nie obejrzała zbyt wielu mijanek. Sam ten tor nie zapewnia nam ostatnio zbyt wielu pasjonujących spektakli, a zalany dodatkowo przez Phila Morrisa z FIM stał się on najzwyczajniej w świecie nudny. Nudny, choć wcale nie przygnębiający dla polskich fanów był też przebieg fazy zasadniczej zawodów. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że po słabszych dla biało-czerwonych rundach w Pradze i Cardiff musi nadejść przełamanie. Gdzie jak gdzie, ale w swojej ojczyźnie nasza młodzież potrafi radzić sobie z rówieśnikami z innych krajów. Zgodnie z przewidywaniami wszyscy nasi stali uczestnicy cyklu bez problemu zakwalifikowali się do półfinałów. Cierniak mistrzem świata! Dla jednego z nich była to informacja szczególnie szczęśliwa. Jeszcze przed rozpoczęciem ścigania sytuacja w klasyfikacji generalnej sprawiała sprawę jasno. Mateuszowi Cierniakowi miejsce w pierwszej ósemce daje tytuł indywidualnego mistrza świata. Nikt nie wyobrażał sobie innego scenariusza, dlatego pierwszych kilkanaście biegów przypominało nieco początek ceremonii ślubnej. Wszyscy weselnicy czekali na odbębnienie formalności, sakramentalne tak-tak, by móc wreszcie oficjalnie uczcić szczęście głównych zainteresowanych. Krążek Cierniaka to szesnaste już złoto wywalczone przez reprezentanta Polski w tego typu zawodach. Dorobek wszystkich naszych medali ogółem powiększył się zaś tego dnia z 37 do aż 39. Rzutem na taśmę, po słabych występach w Pradze i Cardiff na podium klasyfikacji generalnej zdołał wskoczyć mistrz sprzed roku - Jakub Miśkowiak. Zawodnik Włókniarza wisi teraz spore bezalkoholowe piwo swemu klubowemu koledze, Mateuszowi Świdnickiemu. Gdyby ten nie upadł i nie przerwał pierwszej odsłony finałowego wyścigu, to brąz powędrowałby do kieszeni innego Polaka, Wiktora Lamparta. W Toruniu obejrzeliśmy polski finał, polskie podium, ale srebrny medal za cały sezon zdołał uszczknąć nam przedstawiciel innej nacji - urodzony w czeskiej Pradze i wychowany przez tamtejszy klub "Marketa" Jan Kvech. SGP2 w Toruniu - wyniki: 1. Jakub Miśkowiak 16 (0,2,2,3,3,3,3) 2. Wiktor Lampart 20 (3,3,3,3,3,3,2)3. Mateusz Cierniak 11 (3,3,0,2,2,2,1)4. Mateusz Świdnicki 13 (2,3,2,3,1,2,w)5. Benjamin Basso 13 (2,3,2,2,3,1)6. Jan Kvech 11 (1,2,3,3,1,1)7. Tom Brennan 10 (3,2,1,2,2,0)8. Wiktor Przyjemski 9 (2,1,1,2,3,0)9. Keynan Rew 7 (0,1,3,1,2)10. Krzysztof Lewandowski 6 (2,0,3,1,0)11. Daniel Klima 5 (3,1,0,0,1)12. Kevin Juhl Pedersen 5 (1,0,1,1,2)13. Petr Chlupac 4 (1,2,1,0,0)14. Casper Henriksson 3 (u,1,2,0,0)15. Timi Salonen 2 (d,0,0,1,1)16. Jonas Knudsen 0 (0,0,t,0,0)17. Celina Liebmann 0 (u)18. Mateusz Affelt NS Więcej informacji wkrótce.