Ostatnie dwa lata w wykonaniu Macieja Janowskiego są jedną wielką sinusoidą. Medalista mistrzostw świata jednego dnia potrafi ogrywać najlepszych na świecie, żeby na drugi dzień wozić ogony. W ostatnim czasie powstała jednak pewna zależność. Ciekawa zależność polskiego mistrza Wejście w tegoroczny sezon nie było łatwym wyzwaniem dla Janowskiego. Mówiło się o kolejnych kłopotach, które ciągnęły się za żużlowcem już od ubiegłego roku. W pewnym momencie nastąpiło przełamanie i znów zaczął punktować na wysokim poziomie. Jego występy były jednak nieregularne, a zauważyć dało się pewną niemoc na własnym obiekcie. To właśnie w meczach wyjazdowych w ostatnim czasie czuje się dużo lepiej, aniżeli na owalu we Wrocławiu. W Zielonej Górze oraz Grudziądzu prezentował się fenomenalnie, lecz do zwycięstwa Betard Sparty zabrakło wsparcia pozostałych kolegów z drużyny. Aktualnie wyniki Macieja na Stadionie Olimpijskim są po prostu poprawne, lecz na wyjazdach jest bardzo kluczowym zawodnikiem. Polacy czekają na to wiele lat, może przejść do historii Wyjątkiem jest występ w Grand Prix Polski w Gorzowie, gdzie Janowski kompletnie zawiódł. Poniekąd tłumaczyć go mogą trudne warunki torowe, lecz żużlowiec tego formatu teoretycznie powinien radzić sobie zawsze i wszędzie. Promotor spojrzy jednak na wynik i nie uderzy się w pierś, jak przy Maxie Fricke'u. 32-latek najprawdopodobniej po prostu stracił szansę na przekonanie organizatorów i nie otrzyma stałej dzikiej karty na przyszłoroczny cykl. Jedyną szansą jest tytuł mistrza Europy. Polak aktualnie jest wiceliderem Tauron SEC, a za dwa tygodnie druga runda w Grudziądzu. Janowski w piątek pokazał, jak świetnie czuje się na tym torze i że znów będzie faworytem do zwycięstwa. W klasyfikacji niestety traci aż pięć punktów do Andrzeja Lebiediewa, ale wystarczy jedna wpadka Łotysza i wszystko może się wywrócić do góry nogami. Wychowanek klubu z Wrocławia staje przed naprawdę wielką szansą, bo może zostać pierwszym polskim mistrzem Europy w historii. Licząc oczywiście od momentu, kiedy cykl przejęła firma One Sport, przywracając tym samym prestiż tym zawodom. Ostatnim jednodniowym mistrzem z naszego kraju był bowiem Sebastian Ułamek w 2010 roku, lecz ówczesna stawka znacząco odbiegała poziomem.