Mowa o byłem żużlowcu Łukaszu Jankowskim, który przez ostatnie lata pracował właśnie w teamie Brytyjczyka. Wydawało się, że to zgrany duet. W Lesznie co chwilę rozpowiadali nieprawdziwe plotki dotyczące potencjalnego angażu Roberta Lamberta w miejscowej Unii. Wszystko przez fakt, że dość często napotykali busa Roberta Lamberta, za którego kółkiem siedział właśnie Łukasz Jankowski. Zostawił go w ostatniej chwili Łukasz Jankowski od tego sezonu będzie pracował z Piotrem Pawlickim. Dojazd z Leszna do Wrocławia trwa znacznie krócej, niż do Torunia, zatem mechanik będzie miał pracę bliżej domu, a zaoszczędzony czas może poświęcić na inne aktywności. Jak się jednak okazuje - zgodnie z wersją przedstawioną przez Roberta Lamberta, strony były dogadane co do warunków współpracy w przyszłym sezonie, a Jankowski nie zdołał nawet osobiście poinformować swojego pracodawcy, że zmienia pracę. - Zostawił mnie z lekkim kłopotem. Mieliśmy wszystko zaplanowane, a Łukasz miał zostać w zespole na zbliżający się sezon. W ostatnim momencie odszedł ode mnie. Nie zostałem nawet osobiście przez niego poinformowany, że odchodzi. To jednak nie problem dla mnie. Moi mechanicy są gotowi do pracy - powiedział Robert Lambert. Jednocześnie odejście Jankowskiego na ostatnią chwilę nie wpłynie negatywnie na postawę zawodnika. Jankowski nie miał w jego teamie "know-how" o ustawieniach motocykla. - Szczerze mówiąc to nie mechanicy mówią mi, co powinienem zrobić z motocyklem i jakie przełożenia dobrać, więc to dla mnie żaden problem - skomentował Robert Lambert. Poszło o pieniądze Robert Lambert twierdzi, że strony były dogadane co do warunków kontraktu na przyszły sezon. Krążą jednak plotki, że Jankowski po zakończonym sezonie chciał podwyżkę, której miał nie dostać. Piotr Pawlicki przelicytował Lamberta.