Żużlem w ostatniej dekadzie regularnie wstrząsały dopingowe skandale. Zaczęło się od Patryka Dudka, który we wrześniu 2014 został zawieszony na rok za stosowanie metyloheksanaminy. Zawodnika skreślono z kadry narodowej, dostał też 5 tysięcy grzywny. Wtedy kary nakładał jeszcze PZM. Po Dudku przyszli następni Rok po Dudku wpadł Aleksander Łoktajew. W próbce z czerwca 2015 wykryto marihuanę. Żużlowiec przyznał, że dwa tygodnie wcześniej zapalił jointa. On też został zawieszony na rok i dostał 5 tysięcy grzywny. Wtedy też karał PZM, który początkowo chciał dać Łoktajewowi 2 lata, ale ten ze łzami w oczach wyraził skruchę, więc skończyło się na roku. W 2017 na dopingu został przyłapany Grigorij Łaguta. W organizmie Rosjanina wykryto meldonium. Na tym samym wpadła Maria Szarapowa. W Rosji była wtedy moda na meldonium, więc POLADA, która już w tamtym czasie zajmowała się wymierzaniem kar, nie miała litości dla Łaguty. Dostał 2 lata zawieszenia, które potem skrócono do 21 miesięcy. Przez dopingową wpadkę ROW Rybnik spadł z Ekstraligi i stracił miliony. Ostatnią głośną dopingową wpadkę mieliśmy na początku 2020 roku. Wtedy wyszło na jaw, że Maksym Drabik z Betard Sparty Wrocław w trakcie kontroli po meczu finałowym przyznał się do przyjęcia zabronionej kroplówki. Po blisko rocznej batalii zakończonej w Trybunale Arbitrażowym PKOl Drabik został zawieszony na rok. Potem napisał oświadczenie, że "brzydzi się dopingiem, a infuzja wyniknęła z inicjatywy klubu, lekarza i ratownika medycznego". POLADA zmniejszyła liczbę kontroli w ostatnich dwóch latach W dwóch poprzednich sezonach nie mieliśmy wpadek. Koronawirus, choć nie tylko, sprawił, że liczba kontroli spadła do minimalnego poziomu. Inna sprawa, że POLADA zawsze priorytetowo traktowała sporty olimpijskie, a poza tym uznała, że w żużlu większym problemem jest doping technologiczny. Żarty jednak się skończyły. W tym roku znowu mają być zmasowane kontrole. Możemy się spodziewać kontroli na minimum 10 meczach. Ma być pobranych blisko 50 próbek. To wszystko w ramach współpracy POLADA z Ekstraligą Żużlową i PZM. Wzmożone kontrole zawsze powodują jakiś niepokój. Natomiast spokojnie mogą spać miłośnicy snusa. W żużlu jest on powszechnie stosowaną używką, a część speców mówi wprost, że to doping. Snus zwłaszcza w połączeniu z kofeiną daje niesamowitego kopa. WADA od kilku lat monitoruje wyroby tytoniowe (jednym z nich jest właśnie snus), ale dotąd nie znalazła powodu, by wpisać go na listę środków zabronionych. To może się stać jeśli światowa antydopingówka zauważy, że snus jest nadużywany. W tym przypadku nie ma jednak mowy o stosowaniu tej używki na jakąś ogromną skalę. Jest ona popularna w krajach skandynawskich, jest na nią moda w żużlu, ale to za mało, by jej zakazać. Zobacz również: Mistrz ze skazą. To on miał dostarczyć truciznę