Dawno nie było takiej dramaturgii w ostatniej rundzie cyklu Grand Prix, jak podczas zeszłotygodniowych zmagań w Toruniu. Organizatory wyrzucając Bartosza Zmarzlika z zawodów w Vojens za nieregulaminowy kevlar w kwalifikacjach doprowadzili do tego, iż Fredrik Lindgren zbliżył się do Polaka na zaledwie sześć "oczek". Przedłużenie walki o złoty medal sprowadziło tłumnie kibiców na trybuny. Chętnych do nabycia wejściówek znalazło się tak wielu, że zaczęto sprzedawać bilety na miejsca stojące. Według wstępnych danych turniej obejrzało ponad siedemnaście tysięcy osób. Wszystko rozstrzygnął ostatni wyścig Żużlowiec Platinum Motoru fanom w biało-czerwonych barwach odwdzięczył się najlepiej jak tylko mógł. 28-latek zaliczył kapitalne zawody i w pięknym stylu sięgnął po czwarty tytuł w karierze oraz otrzymał puchar za zwycięstwo w kończących cykl zmaganiach. Dramaturgia trwała jednak do ostatniego wyścigu, ponieważ do finału dostał się również Fredrik Lindgren. W nim Szwed nie miał żadnych szans i musiał przełknąć gorycz porażki. - Dla mnie to był naprawdę inny dzień, niż zwykle. Pierwszy raz w karierze miałem poczucie, że coś muszę zrobić, a nie tylko mogę - oznajmił Interii niesamowicie szczęśliwy Bartosz Zmarzlik kilkanaście minut po osiągnięciu niesamowitego sukcesu. Równie dobre nastroje od poniedziałku panują też pewnie w Discovery. To właśnie tego dnia amerykański gigant opiekujący się cyklem poznał wyniki oglądalności z sobotniego turnieju. To nie pierwsza taka sytuacja. Kibice kochają oglądać żużel Liczby podane na oficjalnej stronie Speedway Grand Prix szokują w pozytywnym tego słowa znaczeniu i pokazują, że żużel w Polsce wciąż ma się dobrze. Zmagania czołowych zawodników świata średnio śledziło w telewizji prawie sześćset tysięcy osób. - Decydujący bieg przyciągnął przed ekrany aż 773 tys. widzów. Przełożyło się to na 4,4-procentowy udział TTV w rynku. W sumie rywalizację w Toruniu przez co najmniej minutę oglądało blisko 1,7 mln widzów - czytamy na łamach fimspeedway.com. Co warto na koniec zaznaczyć, wyniki podczas ostatniej rundy Grand Prix to nie jednorazowy wyskok. Kilka dni wcześniej bank rozbił Canal+, kiedy to rewanżowy finał PGE Ekstraligi we Wrocławiu obejrzało prawie pół miliona telewidzów. Aż strach pomyśleć co działoby się, gdyby żużel częściej gościł na otwartych kanałach, podobnie jak zimą skoki narciarskie.