List Tomasza Dryły i następująca po nim fala wywiadów rosyjskich żużlowców wywołały lawinę emocji wśród sympatyków czarnego sportu. Internetowe fora i media społecznościowe rozgrzały się do czerwoności. Nawet słynący z sympatycznego usposobienia kibice Motoru Lublin w ostrych słowach żądali od prezesa Jakuba Kępy radykalnych ruchów wobec kapitana zespołu. Grigorij Łaguta w rozmowie z Mateuszem Puką z Wirtualnej Polski ostentacyjnie odmówił komentarza w kwestiach jakkolwiek powiązanych z wojną w Ukrainie. Nie współczujmy Łagutom! - Mi wiele tych słów, które przeczytałem się nie podobało, ale każdy ma prawo do swojego komentarza i swojej interpretacji. Może niektórzy po prostu potraktowali mój list czy tweet Marcina Majewskiego jako katalizator do wyrzucenia z siebie emocji, które mieli już wcześniej? Nie wiem tego - oceniał Dryła. - Nie zamierzam jednak pouczać ludzi czy powinni reagować tak czy śmak albo czy będą przeklinać w Internecie. Do mnie też przeklinają i co z tego? - pytał retorycznie. Wśród kibiców pojawiła się również nieliczna grupa obrońców Rosjan. Twierdzili, że rosyjscy żużlowcy również cierpią na konflikcie. - Nie należy współczuć Grigorijowi czy Artiomowi Łagucie. To nie są ludzie z Czukotki - tłumaczył komentator. - Kilka czy kilkanaście lat mieszkają w Unii Europejskiej, wiemy gdzie wyjeżdżają na wakacje, gdzie są ich rodziny i w otoczeniu jakich wartości przebywają non stop. Artiom sam przyznał, że u rodziców nie był od kilku lat. To nie są ludzie, którzy przylecą na mecz, zobaczą uśmiechniętych kibiców i wracają - mówił. Tarasienko nie wie co się dzieje? Bzdura! Nie mniejsze poruszenie niż wypowiedzi Łagutów wywołał wywiad ich siostrzeńca, Wadima Tarasienki, udzielony Marcinowi Musiałowi z WP. - On powiedział, że nie wie co się dzieje w Rosji, bo nie ogląda telewizji! Czy wy to sobie wyobrażacie? Ja jestem w stanie uwierzyć w to, że jej nie ogląda, ale nie w to, że przez to nie wie co się tam dzieje - grzmiał Dryła. - Napisałem do kolegi, który mieszka w Irkucku czy wie co jest grane. Oczywiście, że wie, bo wystarczy kliknąć w inną stronę internetową - argumentował. - Mówił, że jest mu z tym beznadziejnie i nie wyobraża sobie dalszego życia w tym miejscu, gdzie jest otoczony z ludźmi, którzy też zdają sobie sprawę co się dzieje, ale nie przyjmują tego do wiadomości. To nie do końca jest tak, że ludzie nie wiedzą. Problem leży gdzie indziej, ale powinny się na ten temat wypowiadać o wiele mądrzejsze głowy - wyjaśniał. - To nie jest tak, że odcięto ich od Internetu i gazet 15 lat temu. Ludzie wiedzieli, niektórzy wyszli przecież na ulice. Wykazują się ogromnym heroizmem i to jest niemal wzruszające. Ludzie w Petersburgu czy Moskwie wiedzieli, że ich kraj zbrojnie zaatakował Ukrainę. Pierwszego czy drugiego dnia inwazji media pokazywały co się dzieje w Rosji. Polacy w tym czasie pojechali na granicę, a Rosjanie do bankomatów. To jest ta straszna różnica, przez którą możemy dojść do fatalnych wniosków - rzucił złowieszczo. Waszyngton i Bruksela to jakieś wypierdki? Co więc było powodem tak biernej postawy sportowców? - Wiele działań państwa, które reprezentują od lat, sygnalizowały, że jest źle. Niestety, zachód nie reagował. Więc taki Rosjanin myślał sobie: "Pff, ten Waszyngton, ta Bruksela, to jakieś wypierdki. To co ja mam się przejmować? Oni i tak nie zareagują. Wybucha kolejna wojna i znów "te sankcje obejmują tylko jakichś ogórków". Potem następna, ludzie się denerwują, ale oni znów "Eee, oni nic nie zrobią". A jak zrobili? To wtedy "To nie ja! To nie my! Teraz ja się boję!" Był czas żeby się bać. Dobrych 20 lat! - pouczał Dryła. Czy radykalne ruchy zachodu mogą wpłynąć na rosyjskich żużlowców? - To są ludzie, którzy mają polskie dokumenty. Mogą tu ściągnąć rodzinę i tak dalej. Oni w stosunku do 99% Rosjan są w sytuacji tak komfortowej i tak ciepłej, że my nie jesteśmy w stanie zdać sobie sprawy ze skali dysproporcji - obrazował komentator. - Ja nie jestem wieszczem, ale wydaje mi się, że część tych sportowców jest bardzo zdziwiona liczbą ludzi, którzy stanęli i krzyczą: "Nie zgadzam się!". To może być pierwszy raz, gdy do nich to dotrze. Sankcje zachodu za Donbas i Gruzję były przyjmowane ze śmiechem. Teraz restrykcje są inne, reakcja jest inna i być może to dopiero jest język, który Rosjanie zrozumieją - zakładał. - Jestem przekonany, że nikt nie uważa, iż zawieszenie tych zawodników wpłynie na zakończenie konfliktu na Ukrainie. Chcę mieć nadzieję, że chodzi o elementarną przyzwoitość wobec Ukrainy. Byłoby bardzo źle, gdyby mogli startować Rosjanie, a nie mogli Ukraińcy - dodawał jednak od razu. Artiom Łaguta gdyby mógł, to zostałby Chińczykiem Od Dryły najbardziej obrywa się Artiomowi Łagucie. Żadnemu innemu zawodnikowi komentator nie poświęcił w audycji tyle czasu, co jemu. - Nie myślmy w ten sposób, że mój felieton ma jakąś sprawczą moc. Załóżmy jednak taki scenariusz, że do Artioma po jego przeczytaniu dotarło, że w tej Ukrainie się dzieje paskudnie i ten wywiad, który ukazał się 3 godziny później to szczera rzecz. To jaka jest jego reakcja? Kraj, którego jest dumnym reprezentantem i dla którego od wczoraj zdobywałem medale, robi źle. Co robi Artiom Łaguta? Potępia to, ale nie stara się zmienić na lepsze swojego kraju, który czyni zło. Zmienia kraj! - oburzał się Dryła. - Myślę, że gdyby zdążył, a stanowisko PZM byłoby inne i Artiom dostał możliwość startu pod chińską flagą, to Artiom byłby Chińczykiem. My mówimy o mistrzu świata? Przecież nam się wpaja, że sport niesie ze sobą jakieś wartości, a mistrz świata musi je mieć. Chcemy w to wierzyć! - mówił. Jakiej więc reakcji Dryła oczekiwał od rosyjskich żużlowców? - Trudno odpowiedzieć. Na coś na pewno liczyłem, bo śledziłem przecież ich media społecznościowe. Z otoczenia wiedziałem jak funkcjonują i jaki, jeśli w ogóle jakikolwiek, wpływ mają te wydarzenia na ich życie. Byłem zdruzgotany - wspominał. Grigorij Łaguta zrobił najlepiej? - Kiedy już to napisałem, to chyba nawet lepiej byłoby, gdyby nikt nie zareagował. Emil tak zrobił. Nie ma dobrej odpowiedzi. Czas na nią był wcześniej. A może powinna być taka jak Griszy? My się z jego zdaniem nie zgadzamy, ono nie mieści nam się w głowie, ale przynajmniej był szczery. To co robimy jako zachód to jest walka o pewien system wartości. Oto nam chodzi, żeby człowiek mógł mieć inne poglądy. Żebyśmy mogli wejść z nim w polemikę, a może nawet machnąć ręką, ale w pokoju i bez spadających bomb. Grigorij Łaguta miał odwagę powiedzieć co myśli, chociaż rzeczywiście o mandarynkach w tej sytuacji mówić chyba nie wypadało - orzekł dość zaskakująco. Przeciwnicy wykluczania Rosjan pytali często dlaczego decydujemy się na taki ruch dopiero teraz, a nie w 2014 roku, gdy Rosja anektowała Krym i wybuchła wojna w Donbasie. - Dziś wszyscy chyba wiemy, że to był wielki błąd. Ale nikogo nie było chyba wtedy stać na tak radykalny krok. Może tak jak ukraińscy żołnierze przez 8 lat nauczyli się walczyć, tak społeczeństwo zachodu nauczyło się krzyczeć i nie zgadzać? - zastanawiał się Dryła. - Gdybyśmy tak powiedzieli w 2014 roku, to ludzie pytaliby dlaczego nie krzyczeliśmy przy wojnie w Gruzji, Czeczenii i tak dalej aż do starożytnej Babilonii. To jest obłędne! Wszyscy zgadzamy się, że należy im się sprzeciwiać, to czemu jeszcze się czepiamy? Dlaczego szukamy powodów, żeby to zdyskredytować? Ludzie, którzy nie zgadzają się na tę wojnę mają rację. Po co wytykać im, że mają rację za późno? - pytał. Niektórzy zarzucają środowisku krótkowzroczność. Zarzucają żużlowemu światu, że ten nie wyciągnął żadnych sankcji wobec Grega Hancocka, gdy w wojny zaangażowane były Stany Zjednoczone.. Nikt nie myśli chyba, że ja nie miałem nic przeciwko temu, że w Syrii czy Afganistanie giną ludzie. Każda wojna i każde ludzkie cierpienie są dla mnie przerażające. Daję słowo honoru, bo więcej nie mam - zarzekał się Dryła. - Może rzeczywiście jakąś cząstką impulsu było to, że znam Andrieja Karpowa i innych ukraińskich zawodników, a nie znam afgańskich i syryjskich. Nie chcę się tłumaczyć, nie jestem omnibusem, nie zjadłem wszystkich rozumów. Ja też wciąż dorastam i się uczę i może 8 lat temu byłem niewiarygodnie głupi, ale przynajmniej mogę się do tego przyznać - reflektował się.