Kibice liczyli na zwycięstwo Polaka Zawody na polskiej ziemi wydawały się być doskonałą okazją do podreperowania dorobku punktowego przez reprezentantów naszego kraju. Przypomnijmy, że przed tym turniejem liderem klasyfikacji przejściowej był Bartosz Zmarzlik. Aktualny wciąż wicemistrz świata jest na najlepszej drodze po mistrzostwo, więc we Wrocławiu wszyscy oczekiwali, że udowodni swoją dominację. Polscy kibice spore nadzieje wiązali również z występami Patryka Dudka i Macieja Janowskiego, którzy w tym roku także mają aspiracje medalowe. Biało-czerwoni od początku wrocławskiego turnieju nie zawodzili. Zmarzlik, Janowski i Dudek byli szybcy. Może nie nieomylni, ale regularnie dorzucali punkty do swojego dorobku i pewnie zmierzali w kierunku półfinałów. Gwiazdą zawodów okazał się Robert Lambert. Nie było to wielkie zaskoczenie biorąc pod uwagę klasę Brytyjczyka, jednak w Grand Prix w tym roku wiodło mu się różnie. Inna sprawa, że do półfinałów wcale nie było wyraźnego faworyta. Każdy gubił punkty, a na torze działo się naprawdę wiele. Trzeba było mieć oczy dookoła głowy, bo nawierzchnia umożliwiła ataki i po wewnętrznej i po zewnętrznej. Generalnie należy pochwalić organizatorów i docenić skalę emocji, jaką mieliśmy niemal w każdym biegu. Poprzednie rundy cyklu nierzadko wiały nudą, a tym razem mieliśmy naprawdę sporą dawkę adrenaliny. Kibicom mogła zapaść w pamięci choćby nawet świetna walka o zwycięstwo między Zmarzlikiem a Madsenem w biegu szesnastym. Takie wyścigi jak ten, kiedy zawodnicy kilkukrotnie zmieniali się pozycjami na trasie, zwiastowały wielkie emocje przed półfinałami. Zmarzlik przepadł już w półfinale Te tylko połowicznie skończyły się dobrze dla Polaków. W pierwszym z nich pewny awans do finału zapewnił sobie Janowski. Przepadł jednak Dudek, który uległ szybkiemu tego dnia Madsenowi. Dużo większe rozczarowanie przyszło jednak chwilę później. Wielki faworyt zawodów Bartosz Zmarzlik dość nieoczekiwanie nie poradził sobie w drugim półfinale meldując się na mecie ledwie na trzeciej pozycji. Wicemistrz świata przespał start, a na trasie brakowało mu prędkości, aby dogonić odpowiednio Bewley'a i Lamberta. Dlatego przed wielkim finałem jedyną nadzieją Polaków był Janowski. Wrocławianin mógł czuć dużą satysfakcję, bo przed turniejem mówiło się, że w Grand Prix rozczarowuje i jedzie poniżej oczekiwań. Niestety, ale w decydującym biegu dnia karta odwróciła się na niekorzyść naszego reprezentanta. Finał wygrał rewelacyjny Daniel Bewley, przed Leonem Madsenem i Robertem Lambertem. Brytyjczyk nękał cały bieg jadącego na trzeciej pozycji Janowskiego. Ten na ostatnim łuku popełnił błąd i stracił miejsce na podium. Słodko - gorzka runda we Wrocławiu zapewne w pełni nie usatysfakcjonowała polskich kibiców. Po siedmiu rundach na czele klasyfikacji pozostał jednak Bartosz Zmarzlik, który zmierza po trzeci w karierze mistrzowski tytuł. Wyniki Grand Prix Polski we Wrocławiu: 1. Daniel Bewley 14 (3,0,1,1,3,3,3)2. Robert Lambert 14 (2,3,3,2,1,2,1)3. Leon Madsen 16 (3,2,2,2,3,2,2)4. Maciej Janowski 14 (2,3,1,3,2,3,0)5. Bartosz Zmarzlik 12 (3,1,2,3,2,1)6. Tai Woffinden 11 (1,3,2,2,3,0)7. Patryk Dudek 11 (2,1,3,1,3,1)8. Mikkel Michelsen 9 (3,1,3,2,0,0)9. Fredrik Lindgren 8 (1,2,w,3,2)10. Gleb Czugunow 6 (w,2,0,3,1)11. Jack Holder 5 (1,3,w,0,1)12. Martin Vaculik 4 (0,0,3,1,0)13. Jason Doyle 4 (0,0,2,0,2)14. Paweł Przedpełski 4 (0,2,1,0,1)15. Max Fricke 4 (2,1,0,1,0)16. Andrzej Lebiediew 1 (1,0,w,0,0)17. Bartłomiej Kowalski - nie startował18. Wiktor Przyjemski - nie startował