W decydującej rozgrywce pewni udziału są Polacy (gospodarze), Brytyjczycy oraz Duńczycy (wygrali swoje półfinały). Czwarta drużyna zostanie wyłoniona po barażu. Awansuje oczywiście jego zwycięzca. Polacy podali już skład na jedne z najważniejszych zawodów w roku. Reprezentować nas będą: Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski, Dominik Kubera, Patryk Dudek oraz Janusz Kołodziej. Do końca trwały dyskusje nad tym, jak powinien wyglądać ostateczny skład. - Moim zdaniem jest to optymalny wybór. Pięciu czołowych aktualnie żużlowców w Polsce - uważa Jan Krzystyniak. - Czy mamy autostradę po złoto? Z takimi stwierdzeniami bym nie przesadzał. Historia kilka razy nam pokazała, że bycie faworytem, nawet jadąc u siebie, nie daje żadnych gwarancji. Obawiałbym się zwłaszcza Duńczyków, którzy co prawda w lidze jeżdżą różnie, ale na takie zawody są w stanie złożyć bardzo silny zespół - dodał były żużlowiec Unii Leszno czy Falubazu Zielona Góra. Dlaczego nie Kołodziej? Oto odpowiedź Duża część kibiców zastanawia się jedynie nad tym, czy nie lepiej byłoby dać Janusza Kołodzieja do podstawowej czwórki. W PGE Ekstralidze zawodnik ten wielokrotnie prezentuje niezwykle równą i wysoką formę, a takich cech trzeba podczas jednodniowego finału. Jan Krzystyniak widzi powody decyzji Rafała Dobruckiego, a nawet ocenia ją jako słuszną. Kluczem jest tutaj wszechstronność Kołodzieja, bezcenna w takiej rywalizacji. O jaką wszechstronność konkretnie chodzi? - Janusz to taki żużlowiec, któremu absolutnie wszystko jedno, z jakiego pola pojedzie i w którym momencie zacznie zawody. Na wagę złota jest ktoś, kto wejdzie np. w 11 biegu, dostanie słabe pole i będzie w stanie wygrać. Wielu innym zawodnikom niekorzystne warunki bardzo by przeszkadzały. Ale nie Januszowi. Jest najlepszy do właśnie takich ról - zakończył Jan Krzystyniak. Finał Drużynowego Pucharu Świata już jutro o 19:00. Polacy powalczą z Wielką Brytanią, Danią i zwycięzcą piątkowego barażu.