Spotkanie otworzyła wyjątkowa uroczystość związana z Piotrem Protasiewiczem. Zasłużony zawodnik został wprowadzony do Galerii Sław Żużlowej Reprezentacji Polski. Kapitan Stelmet Falubazu zaskoczył też swoim wyznaniem. Otóż postanowił on, że po sezonie 2022 zawiesi kewlar na kołek. Chyba mało który kibic spodziewał się takiej decyzji. 47-latek jeszcze rok temu rywalizował przecież w PGE Ekstralidze. Zanim żużlowcy pojawili się na torze, uwaga kibiców skupiła się na pokazie jednej z grup tanecznych. Kobiety ubrane w piękne stroje zaprezentowały się z flagami uczestników zmagań. Poniedziałkowy mecz dla reprezentacji Polski był głównym sprawdzianem przed zbliżającymi się drużynowymi mistrzostwami Europy w Poznaniu. Nic więc dziwnego, że w Bydgoszczy pojawiły się wszystkie największe gwiazdy, łącznie z Bartoszem Zmarzlikiem i Maciejem Janowskim. Nie zabrakło też debiutantów. Chociażby pierwszy raz z orzełkiem na piersi ścigał się zaledwie szesnastoletni Wiktor Przyjemski. Wychowanek Polonii urwał punkty kilku bardziej doświadczonym rywalom i zaliczył naprawdę przyzwoity występ. Na torze jednak rządził i dzielił Bartosz Zmarzlik. Dwukrotny mistrz świata i obecny lider klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix przegrał tylko jeden wyścig i dał kibicom show, jakiego dawno nie widzieli. W Bydgoszczy, pomimo towarzyskiego ścigania, nie brakowało ostrej jazdy. Na zdjęciu wcześniej wspomniany przez nas Wiktor Przyjemski bezpardonowo wjeżdżający pod Davida Bellego i Francisa Gustsa. Przyjezdni w poniedziałek robili co mogli, jednak to Polacy kontrolowali pojedynek od początku do końca i już przed biegami nominowanymi zapewnili sobie okazałe zwycięstwo. Poza Bartoszem Zmarzlikiem, ogromna w tym zasługa między innymi Janusza Kołodzieja. Dla zawodnika Unii Leszno nie było straconych biegów. Nawet po słabym starcie potrafił on na dystansie wyprzedzić rywali niczym tyczki. Gościom z kolei humorów nie popsuł nawet pogrom, bo jak inaczej nazwać porażkę 38:51. Kibicom długo za doping dziękował na przykład Francis Gusts. Wszystko co dobre szybko się jednak kończy. Biało-czerwoni sukcesu nie pofetują sobie długo, ponieważ już 15 maja czeka ich finał drużynowych mistrzostw Europy. Na torze w Poznaniu nasza reprezentacja zmierzy się z Duńczykami, Szwedami oraz Brytyjczykami. Lista startowa zawodów na pewno zapełni się więc wielkimi gwiazdami i wielokrotnymi mistrzami świata.