Kamil Pytlewski od połowy maja sezonu 2021 jeździł z kontuzją. Młody zawodnik zerwał więzadło w kolanie, ale mimo to rywalizował na torze, narażając się na złośliwości i docinki kibiców, dziennikarzy i ekspertów. Trudna miłość Stali Gorzów i Pytlewskiego Zasadniczo można mówić o trudnej miłości Stali Gorzów i Pytlewskiego. W 2020 roku, gdy szalał koronawirus, zawodnik w ogóle nie był brany pod uwagę. Nie zrobiono mu nawet testu na COVID-19. W 2021 przypomniano sobie o Pytlewskim, gdy z jazdy wypadli Wiktor Jasiński i Kamil Nowacki. Pytlewski, jadąc z kontuzją, nie miał jednak łatwego życia. To właśnie jego słaba jazda spowodowała, że zaczęła się dyskusja o zagranicznym juniorze. Teraz jednak wypada zwrócić zawodnikowi honor. Może i nie ma wielkiego talentu, ale jak miał skutecznie rywalizować na torze, skoro brakowało zdrowia. Tylko Pludra może ich uratować Nie wiadomo, co będzie dalej. Według wersji klubowej Pytlewski się rehabilituje i wróci. Docierają jednak do nas i takie informacje, że zawodnik po ostatnim spotkaniu rzucił torbę i już nie chce jeździć na żużlu. Próbowaliśmy się skontaktować z żużlowcem, ale bezskutecznie. Jeśli Pytlewski nie wróci, to Stal rozpocznie sezon z Oliwerem Ralcewiczem i Oskarem Huryszem, którzy nie gwarantują niczego. Pytlewski też nie, ale przynajmniej byłaby większa rywalizacja i jakieś zabezpieczenie na wypadek kontuzji. Oczywiście Stal może się ratować transferem Kacpra Pludry. Cena? 400 tysięcy złotych ekwiwalentu plus 200 tysięcy za podpis i 3,5 tysiąca za punkt dla zawodnika.