Wydawało się, że nie ma ratunku dla Stali. Prezes Dariusz Wróbel podwinął rękawy, spłacił bieżące najpilniejsze zobowiązania i wywalczył licencję. Stal jednak ma wciąż około 9-10 milionów długu. W planie naprawczym czarno na białym widać, że płatności rozłożone są na raty. Wobec tego, działaczy czeka jeszcze wiele pracy. Czy decyzja komisji licencyjnej była racjonalna? Gdy nad Stalą były ciemne, burzowe chmury to pół Polski żużlowej się z nich śmiało. Klub jednak pokazał, że niemożliwe nie istnieje, a o upadku nie ma mowy. Wielu kibiców czuło rozgoryczenie, po tym jak klub otrzymał licencję. Przegłosowana przez radnych pomoc od miasta dla klubu też spotkała się z oburzeniem. - Mam nadzieję, że decyzja po stronie Komisji Licencyjnej była racjonalna. Jeżeli Stal spowodowała, czy też ludzie skupieni wokół klubu finansowo ich na tyle wsparli, że finanse zostały uzdrowione, no to decyzja Komisji Licencyjnej nie powinna być inna - mówił Goliński na łamach TVP3 Gorzów Wielkopolski. Ostre słowa prezesa. To byłaby nauczka W ostatnich latach problemy finansowe w polskich klubach zaczęły pojawiać się coraz częściej. Niektóre miasta na mapie żużlowej znikły. Jednym z najgłośniejszych przypadków był upadek CKM "Włókniarz" S.A. w 2014 roku. Potem klub nie wystartował i dopiero w 2016, dzięki prezesowi Michałowi Świącikowi otrzymano licencję. O podobnym scenariuszu mówiło się w przestrzeni medialnej, także w przypadku Stali. - Jeżeli tam są jakieś niejasności i dopuszczono jakiś układ finansowy albo pewną inżynierie finansową, która wskazywałaby, że jest to jakiś plaster, to uważam, że nie powinno ich się dopuścić. To tylko jest odłożenie bólu na potem, a z kolei to taka nauczka, żeby nie budować budżetu nadmuchanego, a realnie stać na ziemi. To byłaby dobra lekcja dla każdego - oznajmił sternik Falubazu. Nadchodzi nowa era Od 2018 roku powtarza się scenariusz, gdzie tylko jedna z drużyn w Lubuskiem znajduje się na TOP-ie. Gdy lepiej szło Falubazowi, to zagrożona spadkiem była Stal. Gdy Falubaz spadł z PGE Ekstraligi to medale zdobywała gorzowska drużyna. Teraz w dołek wpadają "Stalowcy", a klub z Grodu Bachusa idzie w górę. W Zielonej Górze jest ciśnienie na osiągnięcie sukcesu, czyli mistrzostwa Polski. Perspektywy oraz wysokie ambicje widać gołym okiem. Ostatnio na zdjęciu ujrzeliśmy jednego z właścicieli klubu, Stanisława Bieńkowskiego. To pokazuje, że zaangażowanie miliardera może być coraz większe, a prawda jest taka, że gdy tylko zechce to może kupić każdego zawodnika do Falubazu.