Od dwóch prezesów i kilku osób ze środowiska słyszymy anonimowo o sporych zaległościach zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa. Dlatego Jakub Miśkowiak miał negocjować odejście do Moje Bermudy Stali Gorzów. Dlatego Mikkel Michelsen miał podjąć temat ewentualnych przenosin do Betard Sparty Wrocław i wciąż nie jest pewne czy trafi pod Jasną Górę. To inni próbują przykleić Włókniarzowi łatkę? Już po meczu o brąz pojawiły się informacje, że szef klubu dzwoni po sponsorach i prosi o pożyczenie kasy, żeby załatać dziurę w budżecie. Zapytaliśmy we Włókniarzu, jak to naprawdę jest z klubowymi finansami? Czy Miśkowiak ostatecznie zerwał rozmowy ze Stalą, bo dostał znaczną transzę zaległości? Czy Michelsena udało się odwieść od pomysłu ze Spartą? Odpowiedź była taka, że inni próbują przykleić Włókniarzowi łatkę klubu, który nie jest solidny, bo chcą im podkraść zawodników. Prezes Michał Świącik zapewnił nas, że choć klub miał czas na uregulowanie wszelkich zobowiązań do końca października, to już teraz jest z zawodnikami na czysto. A opowieści o długach, to bajki. Włókniarz w czołówce najlepiej płacących klubów w Polsce Według doniesień z klubu Włókniarz jest jednym z trzech najlepiej płacących pracodawców w PGE Ekstralidze. Chodzi nie tylko o terminowość, ale i też o wysokość gaż zawodników. Natomiast te niezbyt pochlebne informacje, to wyłącznie próba popsucia reputacji. Rozpuszczenie plotek o długach miało rozbroić Włókniarza i ułatwić rozmowy z zawodnikami. Częstochowianie są spokojni o to, że Michelsen do nich trafi, a z Miśkowiakiem są już dawno dogadani. Faktem jest, że transferowa giełda żużlowa jest specyficzna, a kluby chcą przekonać zawodników, stosując przeróżne sztuczki. Jeden z prezesów klubów niższej ligi miał zaczynać rozmowy z żużlowcami od stwierdzenia, że wszyscy inni prezesi, to oszuści, a tylko on jest porządny. Czytaj także: Dziękuje klubowi za wszystko, a klub udaje, że go nie zna