W czwartek wygrał w Rzeszowie, a w sobotę w Niemczech. Bartosz Zmarzlik nie ma monopolu na wygrywanie każdego biegu, ale i tak jest najlepszy. Szybko zrekompensował on sobie ostatnie niepowodzenia mistrzów kraju z Lublina, bo w czwartek zwyciężył też w pierwszym z trzech turniejów indywidualnych mistrzostw Polski. Przy okazji dodam, że to dla mnie zaszczyt, iż drugi rok z rzędu ta impreza odbywa się pod moim Patronatem Honorowym. Chyba łatwiej teraz pisać kiedy Bartek czegoś nie wygra, niż zliczyć jego obecne sukcesy. W tym roku ze znaczących turniejów nie wygrał on tylko Kryterium Asów oraz Złotego Kasku. Średnią także ma najwyższą w lidze. I co z tego, że tylko trochę niższą niż w ubiegłych latach? To są tylko nic nie znaczące drobnostki. Jeżeli w tym roku wygra jeszcze dwie rundy Grand Prix, to zrówna się z Tomaszem Gollobem w liczbie triumfów w poszczególnych zawodach cyklu. Na razie jest 22:20 dla Tomka. Zmarzlik i Świątek wygrywają nawet w tych samych latach Tak jak w tenisie mamy dominację Igi Świątek, tak w żużlu oglądamy teatr jednego aktora - Bartosza Zmarzlika. Polacy potrafią! Zresztą ciekawe, że to co najważniejsze wygrywają oboje w tych samych latach. Nie powiodło im się tylko w pandemicznym 2021 roku. Nasz najlepszy żużlowiec w Teterow stracił tylko dwa punkty, a Świątek straciła jedynie seta w finale. Zostawmy już jednak te porównania, choć chciałbym zawsze tak porównywać zwycięskich polskich sportowców. Tor w Teterow był lepszy niż w zeszłym roku. Nie zmienił się za to hymn grany po ceremonii dekoracji, ponieważ znów wygrał Polak. W 2022 był to Patryk Dudek, a teraz - wiadomo. Roland Garros był tak samo dostojny i tak samo snobistyczny w tym roku, jak w poprzedniej edycji. W Paryżu zdecydowanie wolą oglądać tenisistów niż tenisistki. W speedway’u panowie nie mają nawet alternatywy. Feministki nawet nie mogą żądać, aby panie jeżdżące na żużlu otrzymywały taką samą zapłatę co mężczyźni, bo takich pań po prostu nie ma. W Teterow było znów bardzo wielu polskich kibiców, w Paryżu zresztą również. Specjalna nagroda należy się gościowi, który trzymał bardzo fajny poster z napisem "Poland Garros". Tak naprawdę ten felieton chciałem poświęcić prawie w całości Stanisławowi Chomskiemu za to, że jego Stal Gorzów bez Bartosza Zmarzlika walczy o podium DMP. Iga Świątek pokrzyżowała jednak wszelkie plany. Zmarzlik nie płacze jak Iga gdy wygrywa, ale czasem musi wyrywać przeciwnikom zwycięstwa tak, jak to zrobiła nasza tenisistka. Tak Iga, jak i Bartek załatwili nam naprawdę piękną polską sportową sobotę. Ryszard Czarnecki