- Czekałem, czy pojawi się zainteresowanie z wyższej ligi, bo nie ukrywam, że ściganie się wśród najlepszych to mój priorytet. Byłem jednak załamany, bo odzew był tak naprawdę zerowy. Żaden telefon z PGE Ekstraligi do mnie nie zadzwonił - mówił 27-letni żużlowiec w rozmowie ze wspomnianym portalem. Z jego słów można było wywnioskować, że takim obrotem spraw był naprawdę rozczarowany, bo po cichu liczył na powrót do PGE Ekstraligi. Powrót, bo przecież już niegdyś w niej jeździł. W latach 2014-2015 był juniorem Unibaksu Toruń i radził sobie całkiem nieźle. Później wrócił do 1. Ligi i już w niej został. Od lat Fajfer jest jednym z czołowych żużlowców eWinner 1. Ligi. Ma jednak jeden poważny mankament, który nie umyka uwadze prezesów z PGE Ekstraligi, szukających wzmocnień na nowy sezon. Zawodnik mocno śrubuje swoją średnią występami na doskonale sobie znanym torze w Gnieźnie. Na wyjazdach już tak kolorowo nie jest. Można mieć obawy, że skoro nie radzi sobie na obcych torach zaplecza PGE Ekstraligi, to tym bardziej nie poradzi sobie o klasę wyżej. Prawdopodobnie to jest główny powód braku zainteresowania Fajferem. Fajfer zawodnikiem o dwóch twarzach Jeśli spojrzymy na domową średnią Fajfera, to wygląda ona znakomicie - 2,546. Ta wyjazdowa jednak jest już znacznie słabsza - 1,639. Sam żużlowiec ma świadomość tego, że jeśli faktycznie chce być brany pod uwagę jako potencjalne wzmocnienie któregoś z klubów ekstraligowych, musi na obcych torach także kręcić się w okolicy dwóch punktów na bieg. Nikt nie zaryzykuje ściągnięciem kogoś, kto w eWinner 1. Lidze na wyjazdach tak na dobrą sprawę nie jest specjalnym postrachem dla rywali. Na usprawiedliwienie Fajfera i poniekąd nieco po to, by zrozumieć jego żal, dodajmy że wielokrotnie w rozmaitych rozgrywkach pokonuje zawodników z PGE Ekstraligi i od kilku lat jest w szeroko pojętej czołówce polskich żużlowców. W minionym sezonie jechał na przykład w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski. Zaprezentował się dobrze i od rywali z elity nie odstawał. W lidze szwedzkiej również pokonuje tych teoretycznie mocniejszych od siebie. W samych rozgrywkach PGE Ekstraligi jest kilku żużlowców słabszych od Fajfera, ale póki co nadal mających widocznie większe nazwiska.