Long track to odmiana czarnego sportu, która nie cieszy się zbyt dużym zainteresowaniem w Polsce. Dość powiedzieć, że w naszym kraju nie ma ani jednego toru dedykowanego tej gałęzi tej speedwaya. Najdłuższe i najszersze z naszych klasycznych owali mają jednak wystarczające warunki do tego, by organizować tam tego typu zawody. Turniej rangi Grand Prix kolejny raz zagościł w Rzeszowie. Stadion przy Hetmańskiej - kojarzący się większości kibiców jako prawdziwe "lotnisko" - wypada przy niemieckich, czeskich, francuskich czy niderlandzkich obiektach niemalże karłowato. Najbardziej okazałe z nich liczą sobie blisko kilometr! Stanisław Burza przegrał ze swoim podopiecznym! W tych specyficznych warunkach triumfował Kenneth Hansen, Duńczyk reprezentujący barwy drugoligowej Unii Tarnów. W finale przegrał z nim Stanisław Burza, szkoleniowiec drużyny z Mościc. 47-latek po zakończeniu kariery żużlowca w wolnych chwilach dosiada motocykla do long tracku i czyni to ze sporymi sukcesami. Kto wie? Być może uda mu się nawet wywalczyć pierwsze w historii mistrzostwo świata w tej odmianie? Podium uzupełnił uwielbiany przez kibiców na całym świecie Chris "Bomber" Harris - były uczestnik klasycznego cyklu Grand Prix, a jeszcze kilka lat temu najlepszy Brytyjczyk na czarnych torach. Drugi z Polaków, startujący z jednorazową dziką kartą Marcin Sekula zdobył cztery punkty i uplasował się na czternastej pozycji. On również na co dzień pełni funkcję szkoleniowca jednej z drugoligowych drużyn - pracuje w OK Bedmet Kolejarzu Opole. Rezerwowym w tych zawodach miał być zresztą jeszcze inny trener, Adam Skórnicki z Metalika Recykling Kolejarza Rawicz, ale turniej zbiegł się w czasie z ligowym meczem jego zespołu z PSŻ-em Poznań, więc indywidualny mistrz Polski z 2008 roku musiał oddać swoje miejsce dużo młodszemu Mateuszowi Packowi. Dwóch najlepszych zawodników sobotniego turnieju nie ma zbyt wiele czasu na świętowanie swych sukcesów. Już w niedzielę ich Unia Tarnów zmierzy się u siebie w derbowym pojedynku z Texom Stalą Rzeszów. Kenneth Hansen jeszcze w sobotę rozstawiał Stanisława Burzę po kątach, ale tym razem będzie już musiał podporządkować się woli Polaka.