- Poniżej specjalistyczne przyrządy wraz z instrukcją obsługi do sprawdzania nawierzchni stosowane przez większość zawodników w tym mistrzów świata od kilkunastu lat. "Znafcy" speedwaya, którzy o tym nie wiedzieli oblaliby test z wiedzy o żużla na poziomie przedszkolaka - napisał były już żużlowiec i zamieścił zdjęcie śrubokrętów. Na jego posta momentalnie zareagowali obserwujący. - Przyłączam się dzisiaj w takim razie do obchodu toru, wybieram krzyżakowy - napisał Patryk Malitowski, także były zawodnik. - Żużel zaczyna wchodzić na psy. Nie dość, że już gospodarze przez tych komisarzy torów zaczynają tracić atut swojego toru, to chodzą i śrubokręt decyduje, że tor się nie nadaje. Niech obejrzą tory w Szwecji Anglii. To są ciężkie tory i każdy tam jedzie - ostro dodawali inni. Śrubokręt tematem numer jeden Od odwołanego meczu w Krośnie to właśnie ten przyrząd jest na ustach środowiska i stanowi powód do licznych kpin. Mówi się, że celem sprawdzenia zdatności toru do jazdy, trzeba najpierw właśnie wbić śrubokręt w nawierzchnię. Tak właśnie zrobiono w Krośnie. Po tym manewrze zadecydowano o odwołaniu spotkania, bez jakiejkolwiek konsultacji z żużlowcami. Ironii temu wszystkiemu dodaje fakt, że ten walkower był... najwyższym jak do tej pory zwycięstwem Falubazu w lidze. Faworyt rozgrywek wygrywa nieznacznie lub remisuje. Po skandalu w Krośnie śmiano się, że może to właśnie metoda na zapowiadane pogromy.