Doyle jeździł w barwach Fogo Unii w sezonach 2021-2022. Miał pozostać w Lesznie na 2023 rok, ale zmienił zdanie już po zakończeniu poprzednich rozgrywek, kiedy do gry wkroczyły Cellfast Wilki. Mówiło się wtedy o zaległościach finansowych wobec żużlowca. Miał to być jeden z głównych powodów zmiany decyzji. Już po ogłoszeniu terminarza było jasne, że oczy wszystkich kibiców będą skierowane na mistrza świata z 2017 roku. Australijczyk w Lesznie zdobył 10 punktów, a jego Cellfast Wilki przegrały 44:46. Po wygranym czternastym wyścigu pożegnał się z leszczyńskimi trybunami jazdą na jednym kole i pokazaniem środkowego palca. Wiele mówi się o zachowaniu Doyle'a, a mniej o rzeczach, które sprowokowały go do takiego czynu. Żużlowca prowokowali nie tylko kibice, ale i Fogo Unia. Już na próbie toru z głośników wybrzmiały takie utwory jak "Money, Money, Money oraz "I need a Dollar". Czugunow komentuje zachowanie Doyle'a Kibice na każdym kroku wypominali Doyle'owi zmianę barw klubowych. Przez całe zawody w jego kierunku leciały potężne gwizdy i różne wyzwiska. Po wspomianym wyścigu czternastym rozrzucono papierowe banknoty. Żużlowiec nie wytrzymał ciśnienia, a efektem tego był środkowy palec. - Dał się sprowokować. Ciężko mi się o tym mówi, bo wiele razy też dawałem się prowokować. Ciężko to opanować, jednak jeżeli komuś udaje się to zrobić, wtedy jest z siebie zadowolony i bogatszy - skomentował Gleb Czugunow, który był gościem Magazynu PGE Ekstraligi w Eleven Sports. - Byłby bardziej wygrany w tej sytuacji, gdyby tego nie zrobił, a tylko dowiózłby trójkę, pomachał, uśmiechnął się i zjechał do parkingu. Z jego strony byłoby to bardziej kulturalne i wizerunkowo byłby wygrany - zaznaczył Rosjanin z polskim paszportem. Czugunow w sobotę zadebiutował w ZOOLeszcz GKM-ie Grudziądz, dla którego w spotkaniu z Tauron Włókniarzem Częstochowa (45:45) zdobył 8 punktów z bonusem. Rosjanin zdradził wysokość kary Michał Korościel z Eleven Sports zapytał Czugunowa o karę z poprzedniego sezonu. Żużlowiec po meczu z For Nature Solutions KS Apatorem pokazał w stronę toruńskich kibiców środkowy palec. Atmosfera była napięta, bo raptem kilka tygodni wcześniej wybuchła wojna w Ukrainie, a on jako jedyny Rosjanin został dopuszczony do jazdy w Polsce. - Są duże kary - przyznał. - Nie wiem, czy jak teraz nie powiem, to znowu czegoś nie dostanę - próbował uciąć temat Czugunow. Dziennikarz przekonał żużlowca, dopiero kiedy na antenie przyznał, że zapłaci 50 proc. ewentualnej kary. - Za palucha dostałem pięć tysięcy. Chyba to nie jest tak dużo - podsumował.