Dwie małe kromki chleba z serem, porcja sałaty i omlet - tak wygląda zestaw śniadaniowy Janusza Kołodzieja, gwiazdy PGE Ekstraligi i Fogo Unii Leszno. Jedzenie uzupełnia kubek, a w zasadzie kufel z zieloną herbatą. Janusz Kołodziej kiedyś spadał z motocykla Kołodziej dużo czyta na temat żywienia i doskonale zdaje sobie sprawę, że to, co ma w lodówce, przekłada się potem na jego formę na torze. Kiedyś nie miał takiej wiedzy i wpadł przez to w duże kłopoty. To był sezon 2011. Kołodziej w pewnym momencie był tak wycieńczony i osłabiony, że spadał z motocykla. W końcu nabawił się poważnej kontuzji i wylądował w szpitalu. To był efekt złego odżywania i odchudzania. Tomasz Gollob martwił się o zdrowie Janusza Kołodzieja To zaczęło się w 2010 roku. Kołodziej zabrał się mocno za siebie i doszedł do wagi 50 kilogramów. Kiedy Tomasz Gollob zobaczył go na zgrupowaniu reprezentacji Polski, to od razu mu powiedział, że nic dobrego z tego nie będzie, że musi przybrać na wadze. Gollob, widząc Kołodzieja, mówił wprost, że światowa federacja musi zrobić coś, co powstrzyma zawodników przed zbijaniem wagi. Kołodziej przez to zbijanie wagi zaliczył wzlot w 2010 roku, ale następny sezon był kompletnym upadkiem. Na samym końcu Kołodziej trafił w ręce lekarzy. Krzysztof Cegielski, przyjaciel i menadżer zawodnika tłumaczy, że tamto zdarzenie, to był zbieg nieszczęśliwych okoliczności. - Janusz z jednej strony źle się odżywiał, a z drugiej często chodził na saunę. Przed zawodami potrafił siedzieć w busie z załączonym ogrzewaniem, a na sobie miał specjalny strój do pocenia się - przypomina Cegielski. Kiedyś Janusz Kołodziej się głodził, teraz już tego nie robi Żużlowiec wyciągnął jednak wnioski z tego, co się działo. Pogłębił wiedzę, zaczął współpracować ze specjalistami i już od ponad dekady nic złego się z nim nie dzieje. Z wagą już też tak nie szaleje, nie schodzi do poziomu 50 kilo. - Teraz jego waga oscyluje między 55 a 60 kilogramów. W sezonie jest blisko tej dolnej granicy - wyjaśnia Cegielski. Kołodziej nie odejmuje sobie jednak jedzenia od ust, a pokazany przez niego zestaw śniadaniowy robi wrażenie. To już z pewnością nie jest ten sam Kołodziej, o którym media pisały, że głodzi się, żeby osiągać dobre wyniki. On sam przyznawał, że przed zawodami nic nie jadł, żeby się nasycić zwycięstwami. Odchudzanie miało jednak przede wszystkim na celu to, żeby motocykl miał mniejszy ciężar do udźwignięcia. Zobacz również: Fortuna za sezon. Policzył i zapisał w zeszycie. A to nie koniec