- Zatrudniam 80 Ukraińców w firmie zajmującej się recyclingiem, teraz dojdą kolejni, tyle że ścigający się na żużlu - opowiada nam Sławomir Knop, prezes Metaliki Recycling Kolejarza Rawicz. Polski działacz na Ukrainie: Czasami odcinało prąd i gasło wszystko - Pół mojej firmy w Polsce, to jest Ukraina. Znam tych ludzi i podziwiam. Polak się do pracy w śmieciach nie garnie. U nas każdy chce być dyrektorem i zarabiać 10 tysięcy. Ukraińcy są natomiast pracowici - podkreśla Knop. Nie bał się wyjazdu na Ukrainę w trakcie wojny. - Główne walki toczą się na wschodzie, a w Równem tylko od czasu do czasu wyją syreny alarmowe ostrzegające przed bombami. W trakcie mojego pobytu było jednak spokojnie. Czasami odcinało prąd i gasło wszystko. A jak zapadała taka głucha cisza, to człowiek słyszał, jakieś hałasy i odgłosy wybuchów, ale to było gdzieś daleko - opowiada nam prezes żużlowego klubu. - Oni mają nadzieję, że ta wojna się w tym roku skończy, że Putin odpuści. Mówiłem im, że muszą się szykować jeszcze co najmniej na dwa lata, ale nie chcieli słuchać. Ja im jednak życzę, żeby to się wcześniej skończyło. I dobrze, że mają nadzieję, bo bez tego trudno byłoby im żyć - zauważa Knop. Żużlowiec z Ukrainy szpieguje dla Rosjan? Knop dużo rozmawiał z działaczami Równego i usłyszał wiele historii. Jedna z nich bardzo go zszokowała. - Opowiadali mi o jednym żużlowcu, którego oni uważają za ruskiego szpiega. Mówią, że zdjęcia robi i wysyła je Rosjanom. Oni go czasami śledzą, sprawdzają, no i bardzo na niego uważają. Co innego mogą zrobić? - pyta retorycznie działacz. Jak wojna się skończy, to Knop chciałby otworzyć oddział swojej firmy w Ukrainie. - Filia Metaliki w Równem, to jest jakiś plan na przyszłość. Na razie jednak mamy wyłącznie żużlowe biznesy - mówi. Ukraińcy mają przyjechać do Rawicza na wiosnę. - U siebie nie mają gdzie trenować. Kilka zajęć mieli, ale potem usłyszeli, że wojna i żeby dać spokój, bo niebezpiecznie. Dlatego jest ta umowa. Zaprosiłem ich do siebie, dam im jeść, zapłacę noclegi i zobaczymy. Dwóch zawodników mają starszych. Jak będą dobrzy, to może wezmę ich do składu. Młodsi będą się uczyć. Jak zrobią postępy, to być może damy im szansę. Na razie najważniejsze jest to, żeby im pomóc w trudnej chwili - kończy prezes Kolejarza. W tym roku klub z Rawicza chce się skupić na szkoleniu młodzieży i rozwoju akademii. Przyjazd Ukraińców na treningi idealnie wpisuje się w nową filozofię Kolejarza. Zobacz również: Oszukać przeznaczenie. Wzięli dania główne zamiast okruchów