Kiedy w sobotę odwołano półfinał drużynowych mistrzostw Europy w Pardubicach i przełożono go na niedzielę, we Wrocławiu oraz w Częstochowie zaczęto stawać na rzęsach, by Mikkel Michelsen oraz Daniel Bewley zdążyli na swoje mecze. Brytyjczyk miał utrudnione zadanie, bo jego mecz rozpoczynał się 3 godziny wcześniej, niż spotkanie w Częstochowie. Sparta namawiała Daniela Bewley’a, by ten z Pardubic do Wrocławia podróżował helikopterem. Mistrzostwa Europy w Pardubicach zakończyły się chwilę przed godziną 12:00, a mecz we Wrocławiu rozpoczynał się o 16:15. Brytyjczyk przyznał, że lot sprawił mu dużą frajdę. - Gdy poprzednim razem miałem okazję lecieć helikopterem, to był to helikopter ratunkowy. Teraz podróżowałem na zawody i szczerze powiem, że zdecydowanie bardziej wolę taki rodzaj lotu - wyznał zafascynowany Brytyjczyk. Był gotowy na wszystkie możliwości Daniel Bewley do obecnego sezonu podchodzi profesjonalnie. Brytyjczyk był gotowy na każdą ewentualność. Motocykle miał przygotowane w Czechach oraz we Wrocławiu, więc o logistyką sprzętową w ogóle się nie przejmował. - Byliśmy przygotowani na wszystkie możliwości. Mam na ten sezon cztery kompletne motocykle. Dwa były ze mną w Pardubicach, a dwa we Wrocławiu. Mam profesjonalny i dobrze zorganizowany team, więc to nie był dla mnie żaden problem - powiedział Dan Bewley. Świetne otwarcie sezonu Gdyby nie powtórka wyścigu siódmego, Daniel Bewley byłby niepokonany po pierwszych czterech startach. Brytyjczyk idealnie wszedł w sezon, a wpadka zdarzyła mu się tylko w ostatniej gonitwie, kiedy nie zapunktował. - Zawsze chcę się pokazywać z jak najlepszej strony. Z niedzielnego wyniku jestem zadowolony. Pierwsze cztery wyścigi w moim wykonaniu były naprawdę dobre. Na koniec popełniłem mały błąd i skończyłem na ostatnim miejscu. Czuję się dobrze i wiem, że jestem we właściwym miejscu. Dobrze otworzyłem sezon - zakończył Bewley.