Wielokrotnie zastanawiano się, dlaczego tak dobrego żużlowca jak Grigorij Łaguta nadal nie ma w stawce najlepszych na świecie. Choć to mało sportowe podejście, by czekać tylko na zaproszenie, to jednak duża część obserwatorów była za tym, żeby w ramach uatrakcyjnienia widowiska, w końcu dać Łagucie tę dziką kartę. Było bowiem wyraźnie widać, że zawodnik podejścia nie zmieni i nie będzie chciał przebijać się w eliminacjach, by ostatecznie narażać się np. na defekt w GP Challenge i tracić wszystko w ostatniej chwili. - Bardzo chciałbym jeździć w Grand Prix. Podczas meczu cały czas pytałem Ole Olsena o możliwość przyznania mi dzikiej karty, bym nie musiał jeździć w eliminacjach. Nie dostałem żadnej konkretnej odpowiedzi, więc muszę jeszcze trochę poczekać - mówił w Przeglądzie Sportowym kilka lat temu, po świetnym występie w meczu Polska-Reszta Świata na PGE Narodowym. Tymi słowami dobitnie dał do zrozumienia, że w żadne eliminacje bawić się nie chce. Nie chciało mu się, dopóki Artiom nie miał złota Nie jest tajemnicą, że relacje między Grigorijem i Artiomem nie są specjalnie zażyłe i jest to jeszcze i tak określenie delikatne. Gdy drugi z nich w kapitalny sposób zdobył niedawno złoty medal w GP, nie otrzymał od brata nawet gratulacji, o czym publicznie powiedział. Widać było, że Artiomowi z tego powodu było zwyczajnie przykro. W obliczu tak ogromnego sukcesu, nawet niemający zbyt dobrych kontaktów bracia powinni jednak cieszyć się wspólnie. Gołym okiem jednak widać, że po złocie brata Grigorij diametralnie zmienił podejście do walki o tytuł w GP. Przez lata mówiono, że to właśnie starszy z braci ma znacznie większy potencjał i tylko kwestią czasu jest to, że zdobędzie złoto. Lata jednak mijały, a Grigorij pozostawał z niczym. Za to jego brat wspiął się na żużlowy szczyt. O sześć lat młodszy Artiom w sezonie 2021 zdetronizował Bartosza Zmarzlika i sięgnął po złoto. I najwyraźniej mocno podrażnił swojego brata. Grigorij Łaguta zaatakuje Grand Prix przed 40-stką W tym roku Łaguta skończy 38 lat. W wielu dyscyplinach byłby już sportowym emerytem, ale nie w żużlu. To właśnie w tym wieku Magnus Zetterstroem spełniał marzenia o cyklu Grand Prix, rok starszy Tomasz Gollob zostawał mistrzem świata, a Greg Hancock po 38. roku życia jeszcze trzy razy był najlepszym żużlowcem globu. Wszystko przed Łagutą, który ma przed sobą prawdopodobnie jeszcze wiele lat startów. Pytanie, czy aktualny poziom sportowy Rosjanina uprawnia go do realnych marzeń o złocie w GP. Gdyby kilka lat temu Łaguta przyjął tak ambitną i sportową postawę, to może dwóch braci miałoby już teraz na szyi złoty medal. Grigorij obudził się jednak dość późno i może się okazać, że to już nie ta klasa sportowa, by być najlepszym na świecie. W PGE Ekstralidze zawodnik miewa słabsze mecze i trzeba powiedzieć wprost, że jedzie słabiej niż jeszcze jakiś czas temu. Musi odłożyć na bok myślenie o pieniądzach Przez lata Łaguta był znany z tego, że patrzył przede wszystkim na zarobek. Jeździł tam, gdzie się opłacało. Z jednej strony trudno się dziwić - każdy chce zarabiać najwięcej, jak tylko się da. Z drugiej jednak, Łaguta to przecież sportowiec, więc jakieś ambicje mieć powinien. W GP rzeczywiście przez długi czas stawki były nieproporcjonalne do rangi zawodów i często narzekano, że ci słabsi muszą wręcz dopłacać do występów. Teraz jednak się to trochę zmieniło. Sam Grigorij mówił, że kosztowne są nawet eliminacje do cyklu. Jeździ niemniej już tyle lat, że z pewnością ma coś odłożonego. Jeśli myśli o awansie do GP, być może finansowo nie wyjdzie mu to w tym roku na korzyść. Gdyby udało mu się jednak powtórzyć sukces brata, na brak pieniędzy z pewnością narzekać nie będzie.