Trudna sytuacja Maksyma Drabika. Mistrz świata juniorów został skreślony przez Krono-Plast Włókniarza Częstochowa mimo podpisania wstępnej umowy na starty w 2025, a inne kluby nie są nim zainteresowane. Polski klub ogłasza, a inni się śmieją. Ma skład za kilka milionów Włókniarz podpisał porozumienie z Drabikiem - Podpisanie wstępnego porozumienia z Maksymem w połowie sezonu to jedno. Natomiast to, co miało być przez niego realizowane sportowo od tego momentu, a to, co widzieliśmy wszyscy w ostatnich meczach, to dwa różne światy. W sześciu ostatnich meczach 22 punkty. Proszę sobie policzyć, jaka wychodzi średnia i czy to jest średnia zawodnika kreowanego na lidera zespołu ekstraligowego? - odpowiadają nam w częstochowskim klubie po zadaniu pytania o porozumienie i o to, czy klub zamierza je respektować. Wszystko zatem jasne. Drabik zostanie zaproszony na rozmowę, ale we Włókniarzu nie ma czego szukać. Nie po tym, co zrobił w sezonie 2024, gdzie nie wykazywał wielkiego zainteresowania sportem. Nie pojechał na zgrupowanie, a w trakcie rozgrywek jeździł tylko w lidze. Trenował sporadycznie. Na koniec został bez teamu i bez tunera. Teraz Włókniarz nie chce Drabika Kluczowe znaczenie ma jednak jego sportowy zjazd. Gdyby miał średnią powyżej 2 punktów na bieg, to mógłby sobie pozwolić na fanaberie. W tej sytuacji, jaka jest, może jedynie posypać głowę popiołem i przeprosić. W sieci nawet pojawił się wpis Drabika, w którym to robi. W klubie słyszymy jednak, że gdy usłyszał, że Włókniarz nie widzi go w składzie, to zachował się bardzo arogancko. Włókniarz już ma skład na 2025. Są w nim: Jason Doyle, Mads Hansen, Piotr Pawlicki, Kacper Woryna i Wiktor Lampart. Drabik mógłby pełnić rolę zawodnika oczekującego jeśli będzie się upierał przy tym, żeby zostać. Włókniarz, mając porozumienie, będzie pewnie zmuszony zapłacić Drabikowi pieniądze za podpis. To jednak nie rozwiązuje problemu żużlowca. Kolejny rok bez jazdy (w 2021 pauzował za złamanie procedury antydopingowej) może być dla niego olbrzymim problemem. Drabik ma papier, pieniądze, ale w zasadzie nie ma niczego Drabik w istocie ma porozumienie, które nie daje mu nic poza łatwą kasą przez kolejny rok. Może natomiast przesądzić o definitywnym końcu jego kariery. Bo we Włókniarzu po dwóch latach mają go dość, a prezes Michał Świącik już stracił do niego cierpliwość. Choćby z racji tego, że Drabik traktował klub jak bankomat. Niewiele z siebie dawał, nie przychodził na spotkania ze sponsorami, olewał dziennikarzy, przez co Włókniarz nie miał z niego żadnego pożytku. - Na tę chwilę czekamy na pojawienie się Maksyma w klubie, aby omówić jego przyszłość - słyszymy we Włókniarzu.