Na konferencji byli obecni członek rady nadzorczej Wojciech Domagała, poseł na sejm RP Łukasz Mejza oraz przedstawiciel firmy Enea Artur Murawski. Strony ogłosiły, iż sponsorem tytularnym drużyny będzie potentat energetyczny, Enea. Łukasz Mejza na konferencji Falubazu - Spotykamy się dziś, żeby ogłosić dobrą informację dla kibiców żużla, którzy wspierają naszą drużynę. Sponsorem tytularnym będzie Enea. Będziemy występowali pod nazwą Enea Falubaz Zielona Góra. Zaczynamy wielokierunkową współpracę. To w historii ZKŻ SSA najwyższy kontrakt sponsora tytularnego - powiedział członek rady nadzorczej, Wojciech Domagała. - To niezwykle wzruszająca chwila dla kibica, bo w tej roli dziś występuję. To najwyższy kontrakt w historii spółki. Falubaz to symbol i duma województwa. Paryż ma wieżę Eiffla, a Lubuskie ma Falubaz. Nie podzielam negatywnych emocji, które wzbudza dzisiejsza konferencja. Przy W69 wszystkie rzeczy, które nas różnią, powinniśmy zostawić za bramą. Powinno się liczyć tylko dobro tego klubu. Miejscem Falubazu na żużlowej mapie polski jest fotel mistrza Polski. Musimy zrobić wszystko, by Falubaz na to miejsce wrócił. To mój apel do wszystkich kibiców - powiedział poseł na sejm RP, Łukasz Mejza. - Cieszę się, że mogłem dołożyć cegiełkę dla tego klubu i pomóc w stworzeniu tego historycznego kontraktu. Falubaz należy do kibiców. Jak mówiłem dwa lata temu, że będę ściągał do województwa Lubuskiego wagony pieniędzy, to każdy się śmiał. Dziś te wagony podjeżdżają. Nie tylko jeśli chodzi o infrastrukturę, ale także i sport. Chciałem zrobić drugi Lublin. Dziś jestem przekonany, że nie tylko zrobimy w Zielonej Górze drugi Lublin, ale ich za rok prześcigniemy - dodał Mejza. Najwyższy kontrakt w historii Falubazu Jak poinformował członek zarządu rady nadzorczej ZKŻ SSA, Wojciech Domagała, kontrakt sponsorski z Eneą, to najwyższy kontrakt w historii klubu. Nie jest wiadome ile oficjalnie firma Enea przekaże Falubazowi Zielona Góra w ramach sponsoringu, aczkolwiek mówi się o milionie złotych. Przypomnijmy, iż wcześniej Enea poinformowała o podjęciu szerszej współpracy także z Fogo Unią Leszno oraz ebut.pl Stalą Gorzów. Energetyczny potentat według nieoficjalnych informacji wspiera te dwa kluby kwotą rzędu 200 tysięcy złotych. Używają nazwy, do której nie mają prawa Jak już wcześniej wspomnieliśmy zielonogórski klub wystąpi pod nazwą Enea Falubaz Zielona Góra. Przypomnijmy jednak, że ZKŻ SSA nie ma prawa do posługiwania się nazwą "Falubaz", o czym orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Na ten moment nie jest wiadome co z tym faktem zrobią włodarze firmy Falubaz, którzy toczyli sądowny bój z zielonogórskim klubem. Nieoficjalnie wiadomo, iż przedstawiciele klubu nie podjęli rozmów w kontekście nazwy z firmą Falubaz. - Jak dobrze wiecie, wielokrotnie wypowiadam się krótko i okrywam wiele rzeczy tajemnicą. Obie strony zainteresowane nazwą Falubaz wiedzą, w jakiej są sytuacji. Pozostawmy działania pełnomocnikom i przedstawicielom obu stron. Nie powinniśmy się martwić - powiedział Wojciech Domagała, który tym samym niejako potwierdził, iż do porozumienia pomiędzy podmiotami jest daleka droga. Gromy spadają na Falubaz Poseł na sejm RP Łukasz Mejza odgrażał się w mediach, że do Zielonej Góry nadciąga wagon z pieniędzmi, który zasili konto ZKŻ-u. W wywiadzie z Interią mówił z kolei, iż nadciąga taka pomoc, że "hejterzy spadną z krzeseł". Ogromny zastrzyk gotówki dla Falubazu, to jak się okazuje żaden powód do dumy dla kibiców tego klubu, którzy - łagodnie mówiąc - nie darzą sympatią Łukasza Mejzę. - Won z Falubazu. Wstyd - napisał w komentarzu na Facebooku pan Darek. - Jakiekolwiek pieniądze załatwione za pośrednictwem człowieka, który podejrzewany jest o wyłudzenia pieniędzy od rodziców chorych dzieci, zhańbią ten klub - skomentował pan Łukasz. Niektórzy z kibiców żałują także zakupu karnetu na sezon. To wskazuje, że o ile Falubaz zyskał znaczny przypływ gotówki, o tyle od klubu mogą odwrócić się niektórzy kibice klubu. Takie same wątpliwości mieli również przedstawiciele wszelakich mediów obecni na konferencji Falubazu. Mateusz Wróblewski, INTERIA Zobacz również: Babcia szukała prezesa klubu. "Sceny jak z filmu"