Partner merytoryczny: Eleven Sports

Katastrofa tuż za rogiem. Były klub Tomasza Golloba podpisał na siebie wyrok

W składzie Bayersystem GKM-u Grudziądz po sezonie 2024 doszło tylko do jednej zmiany. Działacze wymienili najsłabsze ogniwo (Kacpra Pludrę) na Jakuba Miśkowiaka. Kolejną szansę otrzymali pozostali seniorzy, choć są jednym wielkim znakiem zapytania. - Nie znamy parametrów finansowych klubu, jednak najpierw jest "móc", a dopiero później "chcieć". Boję się o to, żeby nie było rozczarowania - skomentował w rozmowie z Interia Sport Jacek Frątczak, były menedżer klubów z Zielonej Góry i Torunia.

Na zdjęciu: Jaimon Lidsey
Na zdjęciu: Jaimon Lidsey/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Max Fricke, Wadim Tarasienko, Michael Jepsen Jensen i Jaimon Lidsey przedłużyli swoje kontrakty z grudziądzkim klubem. Czy utrzymają formę? Największy znak zapytania jest przy ostatniej dwójce, gdyż sezon 2024 był ich debiutem w GKM-ie. Fricke i Tarasienko, w swoich drugich sezonach, potrafili nawet poprawić wyniki z pierwszego. Skuteczna jazda tej czwórki doprowadziła klub do wymarzonych play-off PGE Ekstraligi.

Empoli - Torin. Skrót meczu. WIDEO (Eleven Sports)/Eleven Sports/Eleven Sports

Żużel. PGE Ekstraliga. GKM Grudziądz popełnił błąd?

Jacek Frątczak, oceniając kadrę GKM-u, ma wątpliwości, czy działacze obrali odpowiednią drogę. - Kiedyś popełniłem podobny błąd, chociaż życzę chłopakom z Grudziądza, żeby w ich przypadku to nie był błąd - przyznał były menedżer, a obecnie żużlowy ekspert. - Jazda poszczególnych zawodników na pewnym poziomie w końcówce sezonu, dawająca satysfakcję kibicom i klubowi, a także realizująca pewne cele sportowe na fajnych emocjach spowodowała decyzje dotyczące tego, że jest to nasz punkt wyjścia i może być tylko lepiej. Otóż okazuje się, że w żużlu może być też gorzej - dodaje.

W zespole z Grudziądza może brakować świeżej krwi na pozycjach podstawowych seniorów. - Żeby czuć się bezpiecznie i chcieć realizować progres trzeba robić to zgodnie z zasadą ucieczki do przodu. Taka jest moja opinia. Oczywiście nie znamy parametrów finansowych klubu, jednak najpierw jest "móc", a później "chcieć". Siła nabywcza, a później możliwości. W tym przypadku dość odważnie założono, że zawodnicy, którzy też w ocenie klubu jechali powyżej oczekiwań, niż pierwotnie zakładano, od tego punktu zaczną iść dalej - podkreśla nasz rozmówca.

Hit transferowy w polskiej lidze. Ostrzega klub przed wpadką

Euforia w GKM-ie może szybko się skończyć, jeśli okaże się, że forma np. takiego Jepsena Jensena będzie tylko takim kilkumiesięcznym wystrzałem. - Boję się o to, żeby nie było rozczarowania. Nic nie jest dane na zawsze, poziom sportowy z poprzedniego sezonu nigdy nie jest punktem wyjścia - stwierdził Frątczak.

W Grudziądzu muszą liczyć na utrzymanie dyspozycji przez seniorów i progres perspektywicznych juniorów (Kevina Małkiewicza, Kacpra Łobodzińskiego oraz Jana Przanowskiego). - GKM ma bardzo ciekawy zespół. Są szanse na to, że drużyna wypali. Mogą napsuć krwi, ale raczej będzie to obszar bezpiecznego utrzymania aniżeli walki o coś więcej. Najbardziej realne są miejsca 5-6 - podsumował.

Tomasz Gaszyński i Max Fricke./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Wadim Tarasienko w rozmowie z Max Fricke./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Marcin Murawski, prezes GKM-u Grudziądz./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem