Nicki Pedersen w niedzielnym meczu wyjazdowym ZOOLeszcz GKM-u z Cellfast Wilkami wycofał się po swoim drugim biegu. Szczerze mówiąc, z jednej strony nie dziwię się mu, bo miał bardzo poważną kontuzję i istniało ryzyko, że na tym trudnym torze mogła się ona odnowić. Chłopak nie zamierzał ryzykować, trochę się przestraszył i podjął taką, a nie inną decyzję. W przeszłości inni zawodnicy mieli jednak zdecydowanie gorsze sytuacje, ale zaciskali zęby i próbowali jechać do samego końca. Nicki jak wiadomo jest filarem grudziądzkiego klubu. Ponadto mecz układał się dla jego drużyny dosyć dobrze i była realna szansa nawet na wygraną. Moim zdaniem powinien więc się poświęcić i pojechać. Tak naprawdę wystarczyło, żeby zebrał z toru jeszcze parę punktów i mogło być dobrze. Na szczęście dla gości, przyzwoicie zastąpił go Kacper Pludra. Jeżeli Nicki Pedersen jest zdrowy, to jest absolutnym pewniakiem do dwucyfrówek. Bywają jednak w sporcie różne sytuacje i po niedzielnym starciu w Krośnie z pewnością u pozostałych prezesów zapaliła się lampka ostrzegawcza. Coś czuję, że nie dostanie on tylu ofert, bo po prostu w innych ośrodkach będą się bać powtórki z rozrywki. Po co bowiem działaczom zawodnik na jeden rodzaj toru. On sam to zresztą zasugerował w wywiadzie, że będzie głównie jeździł tylko na gładkich torach, za wzór stawiając właśnie Grudziądz. Nicki Pedersen nie zyska nowych sympatyków Nie wytrzymali też sami kibice, którzy kompletnie nie mogą zrozumieć tego, co stało się w spotkaniu z Cellfast Wilkami. Chyba nikt nie chciałby być teraz w skórze Nickiego, gdyby ZOOLeszcz GKM jesienią pożegnał się z najwyższą klasą rozgrywkową. Finalnie może być tak, że właśnie tych punktów z Krosna zabraknie. To nie jest piłka nożna, gdzie jest długa ławka i w większości zespołów jest po dwóch czy trzech zawodników na jedną pozycję. Wtedy takiego Pedersena można byłoby kimś zastąpić. W Krośnie musieli jednak za niego na tor wyjeżdżać młodzieżowcy nie gwarantujący praktycznie niczego. Ciekawe co dalej z Duńczykiem, bo może okazać się, że potrzebna będzie mu pauza. Wtedy nie wiadomo co zrobić choćby z Norbertem Krakowiakiem, który parę dni temu dostał wolną rękę w poszukaniu nowego klubu. Ten tor w Krośnie może i był wymagający, ale z drugiej strony juniorzy pokazali, że można się na nim ścigać. To oni właśnie powinni mieć największe problemy, a ostatecznie pokazali, że da radę normalnie rywalizować, tylko trzeba obierać mądre ścieżki. Krosno przecież nie miało mapy, gdzie są dziury. Taki doświadczony żużlowiec jak Nicki powinien wiedzieć jak się zachować w trudnych warunkach. Smutne jest to, że niestety prędzej zwolnią trenera niż zrobią cokolwiek z samym zawodnikiem. Będą się bać nawet powiedzieć mu cokolwiek, żeby go przypadkiem nie urazić. Leszek Tillinger