Żużlowiec "Lwów" i reprezentant Polski zwraca uwagę na to, że duża część wypadków spowodowana jest nadmiernym mobilizowaniem młodych i jeszcze niedoświadczonych zawodników przez trenerów i menadżerów. "Zauważam w czasie zawodów, że w parkingu dochodzi do wywoływania szału. W imprezach z udziałem juniorów dużo jest żużlowców, którzy nie mają doświadczenia, a są podpalani przez menadżerów, trenerów, żeby nie odpuszczać, jechać z pełnym gazem. Dochodzi potem do wielu niebezpiecznych sytuacji. Żużlowcy czasem jadą z przeświadczeniem, że muszą być pierwsi, bo w przeciwnym razie po zjechaniu do parkingu dostaną reprymendę za to, że źle jechali. Obserwuję to często w trakcie zawodów" - powiedział nam Mateusz Szczepaniak. Częstochowianin namawia klubowych działaczy do zachowania rozsądku. Przecież zdrowie i życie jest najważniejsze, a często zagrażają im niebezpieczne szarże zbyt mocno zagrzanych do boju rywali. "Trener musi mobilizować, ale do jazdy na poziomie możliwości danego zawodnika. Podburzanie emocji niepotrzebnie i na siłę niczemu nie służy. Trzeba do tego podchodzić trzeźwo. Mobilizowanie nie jest czymś złym, bo to jest potrzebne tak, jak koncentracja. Wszystko jednak musi być oparte o granicę możliwości, a nie przekraczanie jej. Tory są często ciężkie i rywale jadą w kontakcie, a to przy braku pełnej kontroli kończy się często upadkami i niebezpiecznymi sytuacjami" - dodaje Mateusz Szczepaniak. Konrad Chudziński