Adrian Miedziński mocno zastanawia się nad opcją, by podpisać umowę warszawską z jakimś klubem. To kontrakt bez gwarancji startowych i ustalonych warunków finansowych. Dzięki niemu zawodnik może w każdej chwili iść gdzieś na wypożyczenie. Nie musi nawet czekać na otwarcie okna transferowego. Wychowanek Apatora chce wielkiej kasy Wychowanek Apatora Toruń jest tym rozwiązaniem coraz mocniej zainteresowany, bo na razie nie ma ofert z PGE Ekstraligi, a w eWinner 1. Lidze nikt nie chce mu dać 300 tysięcy złotych za podpis i 3,5 tysiąca za punkt. Miedzińskim zainteresowane są ROW Rybnik i Abramczyk Polonia Bydgoszcz, ale oferują mu zdecydowanie mniejsze pieniądze, niż tego oczekuje zawodnik. A on licytuje wysoko, gdyż jak sobie policzył te 300 tysięcy, które chce za podpis, to absolutne minimum, by mieć na zakup i remonty sprzętu. Zdunek Wybrzeże było bliskie pozyskania Miedzińskiego W pewnym momencie bliskie pozyskania Miedzińskiego było Zdunek Wybrzeże Gdańsk, gdzie z pomocą chciał przyjść Adam Krużyński, sponsor żużla i członek rady nadzorczej KS Toruń. Chciał on podpisać kontrakt reklamowy z Miedzińskim, który zrekompensowałby zawodnikowi mniejszą kwotę za podpis od tej, której żąda. Ta akcja spaliła jednak na panewce. Teraz Miedziński jest bliski podjęcia decyzji o kontrakcie warszawskim. Poczeka do wiosny, kiedy ruszy liga i będzie obserwował, co się dzieje w pierwszych dwóch, trzech kolejkach. Jeśli ktoś się rozbije i dozna kontuzji albo będzie prezentował słabą formę, to jest szansa, że klub mający takiego zawodnika zwróci się o pomoc do Miedzińskiego i da mu to, czego ten oczekuje. Żużlowe upadki to jego specjalność Miedziński to jeden z najbardziej ambitnych, niektórzy uważają, że szalonych, zawodników jeżdżących na polskich torach. Stykowe sytuacja to jego specjalność. Często upada na tor, a jego rywale również. Kiedyś w Apatorze, skąd wywodzi się Miedziński, mówiło się, że gdyby każdy miał tyle ambicji co on, to drużyna co rok biłaby się o medale.