To nie jest tak, że bierzemy człowieka, który jeździł na żużlu i mówimy mu: jutro będziesz trenerem. To tak nie działa, to nie jest bynajmniej żadna prosta recepta na sukces. Baliński może być świetnym materiałem na trenera, ale to nie gwarantuje sukcesu Nawet jeśli ktoś jest wybitnym zawodnikiem, to do roli trenera musi się przygotować, dojrzeć. Ktoś, kto dopiero co skończył z jeżdżeniem, potrzebuje czasu, żeby wyjść z butów zawodnika, żeby przestawić myślenie z "ja" na "zespół". Damian Baliński może być świetnym materiałem na szkoleniowca, ale szanse na to, że sobie poradzi, przejmując zespół z marszu, oceniłbym 50 na 50. Przy szczęściu, jakiejś korzystnej konstelacji gwiazd, pomocy zawodników i całego klubu może mu się udać. Unia Leszno nie będzie łatwym miejscem pracy Unia z tym materiałem zawodniczym, jaki ma obecnie, nie będzie jednak łatwym miejscem pracy. Podobnie jak w tym roku możliwe są potknięcia i kryzysy. W takiej sytuacji trzeb spokoju i doświadczenia. Baliński ma doświadczenie, ale tylko to zawodnicze. Poza tym nawet jeśli Baliński zna i czuje szatnię, to przecież jest jeszcze coś takiego, jak prowadzenie zespołu w trakcie meczu. Wbrew pozorom to nie jest łatwa sztuka. Trener musi brać na siebie odpowiedzialność, podejmować trudne decyzje, tasować zawodnikami. A jeśli wciąż myśli jak zawodnik, to nie będzie zmieniał, bo w głowie będzie miał tylko to, jak on się czuł, kiedy szkoleniowiec odsuwał go od składu. I nie przekona mnie to, że Unia ma kierownika drużyny Mateusza Gryczkę, że ma trenera Romana Janowskiego, że wspólnie jakoś dadzą sobie radę. Dla mnie to za mało. Baliński w sztabie, ale z kimś do pomocy Jestem całym sercem za tym, żeby Baliński trafił do sztabu Unii, żeby zaczął terminować, szykować się do roli tego pierwszego. I tak sobie myślę, że to byłoby idealne rozwiązanie na teraz. Przypomnę tylko, że kiedy Falubaz Zielona Góra rzucił na głęboką wodę obecnego trenera kadry Rafała Dobruckiego, to dał mu do pomocy Jacka Frątczaka, a więc człowieka znającego temat, działającego nieszablonowo, od którego Dobrucki mógł się uczyć. Jankowski jest świetnym wychowawcą młodzieży, ale o jego talentach taktycznych nic mi nie wiadomo. O tym, że pan Gryczka potrafi innych rozkładać taktycznie na łopatki, też nie słyszałem. I żeby było jasne, to nie jest żaden przytyk w jego kierunku. Panowie Baliński, Jankowski, Gryczka mogą stworzyć świetny sztab, ale boję się, że ludzie szybko zaczną pytać: czy leci z nami pilot? Ekstaza, w jaką wpadną kibice z powodu wyboru Balińskiego szybko minie. Jedna, dwie porażki brutalnie go zweryfikują i na pewno mu nie pomogą. Tak, wiem, że każdy trener musi dostać po tyłku, bo porażki wzbogacają. Jednak na wszystko przyjdzie czas. Kołodziej to ogarnie? Z Balińskim się lubią Także Balińskiego w duecie z jakimś w miarę niezłym taktykiem brałbym od razu. Bez tego mogą być wielkie kłopoty. Choć kolega z redakcji mówi mi, że to bez znaczenia, bo i tak Janusz Kołodziej wszystko ogarnie. Tor już robi, więc jak dojdzie mu prowadzenie drużyny w trakcie zawodów, to wielkiego problemu z tym nie będzie. A panowie Kołodziej i Baliński się lubią, więc będzie dobrze. Tak na marginesie, to sobie przypomniałem, jak kiedyś Kołodziej opowiadał mi, że razem z Balińskim eksperymentowali z jedzeniem i pewnego dnia wpadli na pomysł, żeby zacząć jeść płatki z nutellą. Po tej bombie kalorycznej dokonywali cudów.