Kwestię złotego medalu drużynowych mistrzostw Polski mamy raczej rozstrzygniętą. Tylko kontuzja lub nieprzewidywalny kataklizm mógłby pozbawić tytułu Moje Bermudy Stal Gorzów. Tak to jest, gdy faworyci którzy przez cały rok nie mieli sobie równych, decydujące starcie przegrywają różnicą aż dwunastu punktów. Musi być jakiś powód dlaczego tak się stało. Jednak teraz nie czas i miejsce aby dywagować czy chodzi o zamieszanie z transferami na sezon 2023 czy inne przyczyny na czele z kontuzją Mikkela Michelsena. Nadchodzący transfer Bartosza Zmarzlika do Lublina i krążące w związku z nim informacje odnośnie wynagrodzenia na pewno nie sprzyjają atmosferze w drużynie. W przyszłym roku roszady w większości klubów będą zresztą duże. Może wydarzyło się to wszystko za szybko i co niektórzy żyją już zwyczajnie inną drużyną a nie obecnie trwającym sezonem. Na analizy przyjdzie czas po zakończeniu rozgrywek. Współczuję trenerom i działaczom, bo napracowali się niemiłosiernie, a sukces był już tak naprawdę na wyciągnięcie ręki. Ale to sport i może jeszcze się coś odmienić. Na pewno teraz u wszystkich pojawi się stres, a jego kulminacja nadejdzie podczas rewanżu. Znam to z autopsji. Mistrz tam jeszcze wróci Zmieniając nieco temat, jestem też pod wrażeniem godnego pożegnania Bartka Zmarzlika przez gorzowskich kibiców. To naprawdę było wzruszające. Decyzja samego zawodnika też nie należała do tych z rodzaju łatwych, ale jeżeli słuchaliście uważnie, to powiedział on nie do widzenia, ale do zobaczenia. To ważna deklaracja jak na mistrza przystało. Wracając wczoraj z polskiego morza natknąłem się na sznur samochodów z rejestracją LU. Nie da się ukryć faktu, że magia żużla i klubu wciąż działa i ma się dobrze. Dla fanów nie liczy się nawet to że między Gorzowem a Lublinem jest mnóstwo kilometrów i aby dostać się na mecz trzeba przejechać kilka godzin w trasie. Za mniej niż dwa tygodnie podobnie będzie z sympatykami Stali. Ich powrót może być jednak zdecydowanie dłuższy, bo prawdopodobnie czekać ich będą liczne postoje połączone ze świętowaniem sukcesu. Po wczorajszym meczu gorzowscy kibice skandowali "Sasiny, wracajcie do domu". Jeżeli to nazwisko, to dobrze napisałem z dużej litery. Jeżeli jednak coś innego, to nie potrafię za bardzo tego rozszyfrować. Ale jeżeli w tej przyśpiewce fanom chodzi o ogromne wsparcie państwowych spółek dla lubelskiego żużla, to każda władza ma to do siebie że kiedyś się kończy. Mam nadzieję, że nie skończy się też ekstraligowy lubelski speedway. Są tam wspaniali kibice, super działacze i mega atmosfera nie tylko u siebie, ale i na wyjeździe. Trzymam za wszystkich kciuki! Czytaj też: Znów tego dokonał. To będzie przyszły mistrz świata?