Pomimo dwunastopunktowej porażki przy Alejach Zygmuntowskich, w niedzielny wieczór na Stadionie Olimpijskim na próżno było szukać choćby jednego wolnego miejsca. To dobitnie świadczyło o tym, że kibice Betard Sparty wierzyli w cud, bo tak należałoby nazwać remontadę z Platinum Motorem, mającym w składzie takich zawodników jak Bartosz Zmarzlik, Dominik Kubera czy Fredrik Lindgren. Do składu miejscowych dość niespodziewanie powrócił Tai Woffinden. Brytyjczyk w czwartek znalazł się w awizowanym składzie i rzeczywiście 24 września ustawił się pod taśmą. Trzykrotny mistrz świata rozpoczął znakomicie, ale potem nagle opadł z sił. Ból najwidoczniej okazał się zbyt silny. - Nie powinno mnie tutaj być. Jestem tu tylko dla fanów. Mam tylko trzy sprawne palce - mówił zresztą na antenie Canal+. Ryzyko Betard Sparty oraz 33-latka zdecydowanie się nie opłaciło. W trzecim starcie jeden z liderów wrocławian najechał na tylne koło Bartosza Bańbora i zaliczył fatalnie wyglądający upadek. Najbardziej ucierpiała w nim chyba głowa, ponieważ poszkodowany żużlowiec na chwilę stracił przytomność. Innej decyzji lekarza niż niedopuszczenie Woffindena do kontynuowania zawodów być po prostu nie mogło. Platinum Motor wykorzystał oczywiście sytuację i stopniowo oddalał się od rywali. Podopieczni Macieja Kuciapy oraz Jacka Ziółkowskiego złote medale zagwarantowali sobie jeszcze przed biegami nominowanymi. Kibicom imponowała postawa zwłaszcza żegnającego się z klubem Jarosława Hampela. Doświadczony Polak przeżywa ewidentnie drugą młodość, co znów udowodnił na Stadionie Olimpijskim. Wszystkich kolegów i tak najbardziej przyćmił Dominik Kubera. Wychowanek Unii Leszno nie znalazł choćby jednego pogromcy i z kompletem punktów zakończył tegoroczne zmagania ligowe. Jeden z kandydatów do stałej dzikiej karty w cyklu Speedway Grand Prix 2024 udowodnił, dlaczego starty w elicie należą się mu jak mało komu. Lublinianie wielką fetę rozpoczęli już w stolicy Dolnego Śląska, ale jej dokończenie na pewno nastąpi na wschodzie kraju. Każdy z żużlowców był ogromnie wdzięczny kibicom w żółtych koszulkach za niesamowity doping i szczelne wypełnienie sektora gości. Sympatyków Platinum Motoru w niedzielę nie zatrzymała ani późna godzina, ani wielogodzinna podróż.