Po słowach gwiazdy zagotowało się w jego polskim klubie. I już mu nie darują
Brady Kurtz przez ostatnie dwa lata był gwiazdą INNPRO ROW-u Rybnik. W klubie nie brakowało mu nawet ptasiego mleka. Po sezonie odszedł z ROW-u i to pomimo awansu 12-krotnych mistrzów Polski do PGE Ekstraligi. Teraz rozgrzał cały żużlowy Rybnik swoim występem w Magazynie PGE Ekstraligi i opowieścią o kulisach rozmów z prezesem ROW-u. Dość napisać, że jego słowa się nie spodobały w klubie, który dał mu szansę. Chodzi o tę część wywiadu, gdzie Kurtz przekonuje, że Krzysztof Mrozek od dawna wiedział o jego zamiarach.
Betard Sparta Wrocław podpisaniem kontraktu z Brady Kurtzem pochwaliła się 8 listopada. Jednak o tym, że Australijczyk przejdzie do najbogatszego polskiego klubu, huczało już od czerwca. I właśnie wtedy prezes INNPRO ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek zapytał lidera swojej drużyny o plany na 2025.
Kurtz błyskawicznie odpowiedział na SMS-a
Kurtz błyskawicznie odpowiedział prezesowi na SMS-a. Odparł, że informacje o przenosinach do Sparty, to plotki, a on koncentruje się wyłącznie na przygotowaniach do najbliższego meczu.
Później prezes Mrozek umówił się z Piotrem Rusieckim, prezesem FOGO Unii Leszno, że to on zapyta Kurtza o najbliższą przyszłość. I prezes Rusiecki to zrobił. Zapytał zawodnika, czy jest zainteresowany powrotem do Leszna. Kurtz odpowiedział, że nie, bo już związał się ze Spartą.
Prezes Unii Leszno był rozczarowany
Rusiecki był tamtą rozmową mocno rozczarowany. Przez lata pomagał żużlowcowi, był takim jakim opiekunem w Polsce. Miał nadzieję, że jeśli Kurtz nie będzie chciał dalej jeździć w Rybniku, to wybierze Leszno. Tak się jednak nie stało. Gdy tylko Rusiecki dostał odpowiedź, to opowiedział o wszystkim prezesowi klubu z Rybnika.
I teraz przechodzimy do wywiadu, jakiego udzielił Kurtz Magazynowi PGE Ekstraligi. Australijczyk dowodził w nim, że prezes Mrozek od początku wiedział o jego zamiarach i o tym, że w sezonie 2025 będzie on jeździł w Sparcie. Z naszych ustaleń wynika, że Mrozek niczego oficjalnie nie wiedział. Kurtz jemu nie dał takiej odpowiedzi. Działacz miał jedynie wiedzę uzyskaną od prezesa Unii.
W Rybniku po tych słowach się zagotowali
W Rybniku trochę się tym wszystkim zagotowali, bo Kurtz miał w klubie wszystko, czego tylko zapragnął. Miał najwyższy kontrakt, wszystko w ROW-ie kręciło się wokół niego. Bardzo liczono na to, że jeśli ROW awansuje, to Kurtz zostanie.
Prezes Mrozek nie mając oficjalnej odpowiedzi od zawodnika, walczył o niego do końca licząc na to, że zmieni zdanie. Gdy stało się jasne, że się nie uda, to działacz to przyjął. Ładnie podziękował zawodnikowi i zapowiedział, że zrobi wszystko, żeby ten szybko wrócił do Rybnika. Wywiad, jakiego udzielił Kurtz wiele jednak zmienia.
Nikt w ROW-ie nie ma pretensji, że zawodnik postawił na Spartę, która jest świetnym klubem i pewnie za rok powalczy o złoto. Jest jednak duży niesmak, gdy idzie o słowa, jakich użył Kurtz komentując sprawę. W Rybniku woleliby usłyszeć całą prawdę. A według nich było tak, że zawodnik w czerwcu, po serii słabych spotkań, zwątpił w awans drużyny. I wtedy dostał zaproszenie na rozmowy do Wrocławia, gdzie złożono mu znakomitą propozycję. Przyjął ją i zamknął temat jazdy w Rybniku w 2025. Prezesowi ROW-u miał jednak o tym powiedzieć dopiero po finale Metalkas 2 Ekstraligi. Wcześniej zapewniał, że skupia się na przygotowaniach do kolejnych spotkań.