Za nami pięć kolejek PGE Ekstraligi, a zdaniem wielu znawców żużla do 21 sierpnia możemy zapomnieć o emocjach. Wtedy ruszy faza play-off i adrenalina faktycznie nam skoczy. Przez najbliższe trzy miesiące nie wydarzy się jednak nic spektakularnego, bo już wiadomo, kto pojedzie o medale, a kto spadnie. Wszystkie karty w PGE Ekstralidze rozdane Zdaniem ekspertów ZOOleszcz GKM Grudziądz przegrywając w niedzielę z For Nature Solutions Apatorem Toruń ostatecznie pogrzebał swoje szanse na pomieszanie szyków faworytom. Z kolei Arged Malesa Ostrów definitywnie zmarnowała szansę na utrzymanie, tracąc swojego lidera Grzegorza Walaska. Być może nie zobaczymy go już do końca sezonu, a klub nie ma go kim zastąpić. Zatem Arged Malesa będzie ósma, ZOOleszcz GKM siódmy, a reszta już wie, że jedzie w play-off. Za rok scenariuszy może być podobny, czyli ZOOleszcz GKM będzie siódmy, a ósmy beniaminek, który zastąpi Arged Malesę. Wszystko, dlatego że rynek transferowy jest zabetonowany, a zawodnicy coraz mniej chętnie zmieniają barwy klubowe. Jeśli nic nie zmieni się w przepisach, to po sezonie 2022 kluby będą sobie wyrywały z rąk Chrisa Holdera, który obecnie jest zagranicznym liderem Arged Malesy i radzi sobie całkiem nieźle. Na pewno jednak nie zostanie w klubie po spadku, bo w Ekstralidze zapłacą mu lepsze pieniądze. 60-milionowy kontrakt z telewizją powoduje, że ekstraligowców stać na stawki dwukrotnie wyższe niż w pierwszej lidze, więc sprawa jest przesądzona. Jeśli Arged Malesa spadnie, to Holder będzie do wzięcia. Poza Holderm klub mogą zmienić Madsen i Dudek Poza Holderem nie ma jednak co liczyć na jakieś wielkie przetasowania. Na zmianę, jeśli zielona-energia Włókniarz Częstochowa nie awansuje do strefy medalowej, może się zdecydować Leon Madsen. Może jeszcze Patryk Dudek skusi się na nowy klub, jeśli w Toruniu nie poprawi się atmosfera. Na razie z tym jest w Apatorze kiepsko, ale czasu do końca ligi sporo i wiele może się w tym zakresie zmienić. Tak czy inaczej, pewny jest tylko Holder i bez względu na to, która drużyna awansuje, to będzie miała kłopoty z zajęciem wyższego miejsca niż ósme, kontraktując wyłącznie Australijczyka. Chyba czas najwyższy, żeby PGE Ekstraliga pomyślała o poważnych zmianach. Jedna opcja to powiększenie ligi do 10 drużyn. Druga to wprowadzanie KSM (kalkulowana średnia meczowa). Każdy zawodnik ma wtedy swój KSM uzależniony od wyników osiąganych na torze. Każda drużyna może budować skład taki, by nie przekraczać pewnego progu. Przy odpowiednio skalkulowanym KSM, takim na poziomie 38-39, wiele klubów byłoby zmuszonych wypuścić na rynek przynajmniej po jednym dobrym zawodniku, a to zrobiłoby małą rewolucję na giełdzie i najpewniej zmieniło układ sił.