Współpraca Motoru z Maksymem Drabikiem od początku była bardzo trudna. Zawodnik chodził własnymi ścieżkami, nie integrował się z drużyną, cały czas stał obok. Trudna rozmowa Maksyma Drabika z trenerem Motoru Lublin Dopóki Drabik robił dużo punktów, to przymykano na to oko. W ostatniej kolejce kamery Canal+ wychwyciły jednak słowną przepychankę Drabika z trenerem Maciejem Kuciapą. Ona najlepiej obrazuje stosunki między klubem i żużlowcem. - Maks, rozmawialiśmy z chłopakami, jakimi ustawieniami jadą. Nawet nie podszedłeś na chwilę. Chyba jesteś w du... z ustawieniami. Mogłeś podejść na chwilę, prosiłem cię o to - mówił Kuciapa do Drabika, a kiedy ten próbował odbijać piłeczkę, nadział się na ripostę trenera: - Maks, ale mogłeś podejść i posłuchać, to tylko minuta czasu. Potem zawodnik prosił trenera o wybaczenie, tłumaczył, że był pogubiony. Kuciapa z racji dobrego wyniku drużyny już nie roztrząsał sprawy, ale niesmak z pewnością pozostał. Kogo zostawiić? Drabika czy Lamparta? W każdym razie w Motorze mają o czym myśleć, bo z jednej strony Drabik w kilku meczach był tym, który ciągnął wynik, a z drugiej, gdy się pogubił, jego brak kontaktu z drużyną stał się bardzo kłopotliwy. W Betard Sparcie Wrocław, gdzie poprzednio jeździł Drabik, taką osobą, która trzymała go w ryzach, była pani prezes Krystyna Kloc. Motor, chcąc zatrzymać Drabika, też musiałby znaleźć kogoś takiego. Oczywiście w Lublinie mogą też wszystko zostawić, tak jak jest i liczyć na to, że tych kłopotliwych sytuacji będzie jak najmniej. To też jest jakieś rozwiązanie. Zwłaszcza że jednak Drabik jest o wiele pewniejszym zawodnikiem niż taki Wiktor Lampart. A właśnie teraz Motor zastanawia się, czy przedłużyć kontrakt z Drabikiem, czy też zostawić Lamparta. Ten ma ważną umowę do końca października 2023. Nie jest jednak nawet w połowie tak skuteczny, jak Drabik.