Ciekawa sytuacja w tabelach wygranych i przegranych Za nami pierwsze mecze ćwierćfinałowe play-off. Przed niedzielnymi rewanżami sytuacji w tabeli wygranych wygląda tak: 1. Włókniarz 2 +49 2. Sparta 2 +48 3. Motor 2+47 Uwaga! Na pierwszym miejscu duże punkty, na drugim liczba małych punktów zdobytych w meczu. Z kolei w tabeli przegranych wygląda to tak: 4. Apator 0 +42 5. Unia 0 +42 6. Stal 0 +40 Uwaga! Apator przy równej liczbie dużych i małych punktów jest wyżej z racji wyższego miejsca po rundzie zasadniczej. Jeśli nic się nie zmieni, to pary półfinałowe będą mocno zaskakujące Jeśli nic się nie zmieni, w półfinałach pojadą: Apator - Włókniarz, Motor - Sparta. I już to oburza kibiców, bo przecież Sparta i Motor były najlepsze w rundzie zasadniczej i już wszyscy ostrzyli sobie zęby na finał. W Ekstralidze tłumaczą nam, że miejsce po rundzie zasadniczej dalej ma znaczenie. W półfinałach i w finale, przy meczowym remisie, awansuje (wygra) ta drużyna, która zajęła wyższe miejsce w zasadniczej. W ćwierćfinale miejsce po rundzie zasadniczej też ma znaczenie. Jeśli dwie drużyny mają tyle samo dużych i małych punktów, to wyżej jest ta, która miała lepsze miejsce w zasadniczej. Dlatego wszystko jest otwarte, a Sparta i Motor mają o co walczyć. Rewanże play-off do końca będą trzymały w napięciu Niedzielne mecze rewanżowe rozpoczną się o 19.15. I do końca będą trzymały w napięciu. To będzie wyścig z czasem, a każdej z drużyn będzie zależało na jak najwyższej wygranej (tudzież, jak najniższej porażce). Bo cudów nie będzie. Włókniarz, Sparta i Motor najpewniej wygrają i zostaną w tabeli wygranych. Natomiast bój o lucky losera rozegra się między Apatorem, Unią i Stalą. I jeśli nie będzie załamania pogody, jakiejś nagłej ulewy i skrócenia meczu do 12. biegu, to ta rywalizacja będzie sprawiedliwa. Na szczęście prognozy są dobre. A jeśli coś by się zmieniło, to sędziowie są uczuleni i nie będą jechać meczów na siłę, byle tylko zaliczyć wynik. Drużyny jadące w meczu składającym się z 12. biegów byłyby bowiem ewidentnie stratne. Przegrany, przy takiej sytuacji, jaką mamy teraz, od razu wypadłby z play-off. Wygrany mógłby liczyć najwyżej na 3. miejsce. Skąd takie zapisy w regulaminie. Dlaczego to się liczy? Nie byłoby problemu, jakby Ekstraliga zarządziła, że liczy się różnica w bilansie małych punktów, a nie ich liczba. Dlaczego tak nie jest? Dlatego, że w Ekstralidze ustalono, że różnicę można brać pod uwagę, jeśli każdy jedzie z każdym (jak w sezonie zasadniczym), a w ćwierćfinale play-off nie jedzie każdy z każdym, dlatego uznano, że przy równej liczbie dużych punktów drugim czynnikiem klasyfikującym zespoły będzie liczba małych punktów. Nie jest to sprawiedliwe, ale uznano, że w play-off nie chodzi o sprawiedliwość, lecz emocje. I jakby tak na to spojrzeć, to system niewątpliwie trzyma w napięciu. To jak potoczyły się pierwsze mecze, w połączeniu z regulaminowymi zapisami daje nam wybuchową mieszankę. Dla niektórych świat stanął na głowie z powodu możliwego półfinału Sparta - Motor, a teraz jeszcze wychodzi na to, że kluby muszą się modlić, żeby nie padało, bo to może oznaczać dla nich dramat i koniec marzeń o półfinale. W niedzielę modlitwy o słońce będą szły w parze z walką o każdy punkt. Stal musi zdobyć 2 więcej niż Apator i Unia, by wślizgnąć się do półfinału. Sparta musi zdobyć 1 punkt więcej od Włókniarza, żeby nie wpaść na Motor w półfinale, a Motor musi zdobyć o 2 punkty więcej od Włókniarza i Sparty, by minąć obu rywali.