- Jeśli w Danii chcesz zostać żużlowcem, to musi mieć wsparcie rodziców i wielu sponsorów. Bez tego nie ma szans na karierę. Pamiętam, że w duńskiej Superlidze płacili mi cztery tysiące złotych za jedno spotkanie - opowiada nam Andreas Lyager. Lyager w Polsce zarobi dziesięć razy więcej niż w Danii Oczywiście w Polsce 4 tysiące płaci się za punkt. Średnio, bo najlepsi dostają 8, a mistrz świata Bartosz Zmarzlik nawet powyżej 10 tysięcy. Przeciętnie zawodnik zarabia za jedno spotkanie nawet 10 razy więcej niż w Danii. Lyager przyjechał do Polski w wieku 19 lat. Zamieszkał w Częstochowie. Dotąd startował w tamtejszym Włokniarzu, Polonii Piła i Polonii Bydgoszcz. W sezonie 2022 będzie zawodnikiem ROW-u Rybnik. I liczy na przełamanie, bo dotąd jeździł w kratkę. - Chcę być liderem zespołu, topowym zawodnikiem ligi. To jest mój plan. Bardzo prosty. Ostatnie półtora miesiąca poprzedniego sezonu, to była ciężka praca, która teraz ma zaprocentować. Chcę, żeby ten rok był zdecydowanie lepszy od miniony - przyznaje. ROW Rybnik już rok temu chciał go mieć u siebie Już przed sezonem 2021 Krzysztof Mrozek, prezes ROW-u chciał mieć Lyagera u siebie. - Wtedy nie wyszło, ale teraz jestem i będę gotowy na 110 procent. Mam nadzieję, że osiągniemy z drużyną sukces, że wejdziemy do play-off - zauważa żużlowiec, który uwielbia atmosferę na polskich stadionach. - Kocham wasz kraj także za piękne miasta i jedzenie - przyznaje, choć z tym drugim musi uważać, bo żużlowcy muszą trzymać dietę i na wiele pozwolić sobie nie mogą. Duńczyk nie miał żadnych przykrych przygód w Polsce. Jego rodak Nicklas Porsing nie raz pisał o klubach, które go oszukały i nie zapłaciły mu wszystkich pieniędzy. Lyager przyznaje, że jego podobne problemy nie dotknęły. - I dobrze, bo żużel to drogi sport i bez stałego przychodu trudno się rozwijać - stwierdza. Całkiem niedawno Lyager był na campie z reprezentacją Danii. Uważa, że praca pod okiem wielkiego Hansa Nielsena, selekcjonera kadry, bardzo mu pomoże.