Za nami premiera "Kolegium Żużlowego", nowej produkcji Canal+. Od razu wyjaśniam, że nie będę oceniał koleżanek i kolegów (publicznie staram się tego nie robić, wolę powiedzieć prosto w twarz). Dorzucę jednak swoje trzy grosze w temacie, który został poruszony, a chodzi o rozmowy z zawodnikami w trakcie meczu. Bo unikają, bo czasem nie chcą i uciekają. Czy 60 milionów daje prawo, żeby kogoś ciągnąć przed kamerę? Padło takie stwierdzenie, że skoro telewizja płaci 60 milionów rocznie za prawa do transmisji, to zawodnicy powinni się ustawiać w kolejce do kamery. Najlepiej, żeby zapomnieli o głównym zajęciu, czyli ściganiu, i grzecznie czekali, aż pan (pani) reporter ich zawoła. Od razu powiem, że mnie to nie interesuje. Te rozmowy w parku maszyn to takie gadanie o niczym. Tego nie da się słuchać. To niczego nie wnosi. Jedni nie chcą urazić, drudzy nie chcą albo nie potrafią niczego powiedzieć. Raz na milion coś się wydarzy, ale to wynika z nagłego wzburzenia zawodnika, w którym buzują straszne emocje (bo właśnie się przewrócił, coś go boli, może coś złamał). Bo przecież przed chwilą pędził ponad 100 kilometrów na godzinę, jadąc motocyklem bez hamulców. Żużlowcy powinni się koncentrować na swojej robocie Dla mnie ta prędkość to jest wystarczający powód, żeby tych rozmów zakazać. Pal sześć, że nikt nie ściąga piłkarza z boiska czy koszykarza z parkietu, żeby zadać mu pytanie. Bardziej chodzi o to, że żużlowiec w trakcie meczu, nawet jeśli ma przerwę, powinien koncentrować się na robocie. Żużel to ekstremalne zajęcie. Zawodnik jest odpowiedzialny za siebie i za przeciwnika. I w tym momencie nic innego nie powinno go rozpraszać. Te 90 czy 100 minut, to ma być tylko i wyłącznie żużel. I nie ma dla mnie znaczenia, czy telewizja daje 60, czy 100 milionów. Bezpieczeństwo jest najważniejsze. Swoją drogą, to w NBA płacą więcej, co nie oznacza, że zawodnik ma stać na baczność i być na każde skinienie. Natomiast rozmowa po meczu, to już jak najbardziej ma sens. I tu już można podnosić argument o milionach z telewizji i mówić (pisać), że profesjonalizm wymaga tego, by zawodnik się stawił i pogadał.