Indywidualne treningi Piotra Pawlickiego. Czy są powody do niepokoju? Piotr Pawlicki zaraz po zakończeniu sezonu 2021 przeszedł zabieg barku. Można powiedzieć, że była to rutynowa akcja. Żużlowcy bardzo często w przerwie od startów decydują się na leczenie swojego ciała, które wymaga interwencji chirurgicznej. Tak właśnie było w przypadku kapitana Fogo Unii Leszno. W związku z rehabilitacją, która wymusza indywidualne podejście do treningów, zawodnik zdecydował przygotowywać się do kolejnych rozgrywek samodzielnie. W międzyczasie odbywają się treningi pozostałych zawodników Fogo Unii Leszno. Chodzi o krajowych zawodników. Janusz Kołodziej również trenuje indywidualnie, bo mieszka na co dzień w Tarnowie, ale regularnie pojawia się w Lesznie. Ostatnio drużyna przeszła nawet specjalne testy, w których doświadczony zawodnik wypadł bardzo dobrze. Niektórzy sugerują natomiast, że w obliczu kryzysu formy Pawlicki powinien mimo wszystko postawić na wspólne treningi z zespołem. Nic tak bowiem nie rozwija jak praca w grupie. - Jak ktoś mi mówi, że może przygotowywać się samodzielnie, to ja odpowiadam, że nie jest to dobre podejście. Jak pan pracuje w grupie, to widać, jak wygląda się na tle innych. To tłumaczenie lenistwa. Wyobraża pan sobie, żeby Lewandowski ćwiczył sam na treningu? Ano nie, ćwiczy z innymi zawodnikami - przestrzega Rufin Sokołowski. Piotr Pawlicki w poszukiwaniu formy W gruncie rzeczy nie byłoby żadnego problemu, gdyby nie fakt, że Piotr Pawlicki ma za sobą bardzo słaby sezon i teraz wszyscy liczą, że kapitan Fogo Unii odbije się i wróci na dobre tory. Wątpliwości potęguje fakt, że w środowisku można było usłyszeć głosy, że zawodnik nie zawsze prowadzi się profesjonalnie. Ten stanowczo odcinał się od tego typu komentarzy. Sam zresztą regularnie relacjonuje w swoich social mediach codzienne treningi. W tym momencie przebywa w Hiszpanii, gdzie jego czas pochłania jazda rowerem. - Mamy obecnie fazę przygotowania ogólnorozwojowego. Za moich czasów ten etap zaczynał się 1 grudnia i trwał aż do obozu zimowego. W tym wszystkim chodziło o wypracowanie u zawodników odpowiednich nawyków podczas wypadków. Aby byli giętcy i sprawni, aby lepiej prowadziło im się motocykl i mogli uniknąć kontuzji. To były treningi typowo gimnastyczne. U nas nie było zlituj się. Proszę spytać Romana Jankowskiego. Drużyna zasuwała ostro. Później był obóz narciarski, gdzie zawodnicy oswajali się z szybkością. Kolejna faza w lutym, kiedy zaczynał się motocross. Trwało to aż do momentu, kiedy mogliśmy wyjechać na tor żużlowy - opisuje były prezes Fogo Unii Leszno. Dziś z kolei trudno nie odnieść wrażenia, że przygotowania żużlowców nieco ewoluowały. Coraz rzadziej zawodnicy uprawiają sporty zimowe, a bardzo popularnym kierunkiem stała się na przykład słoneczna Hiszpania, gdzie można korzystać z uroków pogody i jeździć rowerem. Tą drogą, w połączeniu z rehabilitacją, podąża Piotr Pawlicki. Czy był to właściwy kierunek zweryfikuje najpewniej sezon.