Maciej Janowski we Wrocławiu jest kimś takim jak Bartosz Zmarzlik dla Gorzowa. Jeden z najlepszych polskich żużlowców przyzwyczaił kibiców, że przy jego nazwisku w niemal każdym spotkaniu już z góry można wpisywać dwucyfrówkę. Kapitan Betard Sparty to też jeden z najrówniej jeżdżących zawodników w PGE Ekstralidze, co doskonale pokazują średnie biegopunktowe i regularna obecność w gronie najskuteczniejszych żużlowców rozgrywek. To też jednak tylko człowiek, co cały kraj zobaczył w niedzielę przy okazji meczu w Częstochowie. Po znakomitym turnieju Grand Prix na Stadionie Olimpijskim wydawało się, iż Maciej Janowski do Częstochowy pojedzie jak po swoje i wraz z obecnymi mistrzami kraju do końca będzie się bił o półfinał PGE Ekstraligi. Dwupunktowa strata po pierwszym pojedynku to w zasadzie nic, dodatkowo podopieczni Dariusza Śledzia niejednokrotnie pokazywali już, że na wyjazdach potrafią zdziałać cuda. W tym przypadku cudu jednak nie było. Święte miasto nawiedził bowiem deszcz, który całkowicie namieszał głównym bohaterom w głowach. O ile gospodarze szybko się połapali co jest pięć, o tyle goście przez niemal całe starcie błądzili jak dzieci we mgle. To nie był dzień Macieja Janowskiego Jedno z gorszych spotkań w karierze zaliczył między innymi Maciej Janowski, który teren zielona-energia.com Włókniarza opuszczał podwójnie zły. Raz, że to dla niego koniec ligowego sezonu i koło nosa przejdzie mu dodatkowe kilkaset tysięcy złotych. Dwa, że do historii przeszła jego imponująca seria meczów z przynajmniej jednym biegowym zwycięstwem. Według naszych wyliczeń było ich aż 68. Ostatni raz taka sytuacja jak w Częstochowie miała miejsce 22 września 2019 roku w finale PGE Ekstraligi, w którym Fogo Unia podejmowała Betard Spartę. Wówczas również Maciej Janowski był cieniem samego siebie i zamiast prowadzić macierzysty klub do sukcesu, to na swoim koncie zapisał zaledwie dwa "oczka". Bez kapitana w sztosie zespół prowadzony przez Dariusza Śledzia przypominał ekipę z niedzielnego meczu pod Jasną Górą i zebrał jeszcze większe manto, bo ledwo co przekroczył barierę 30 punktów. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że bez Janowskiego w formie wrocławianie daleko nie zajadą. Za rok jednak Polak chyba będzie mógł pozwolić sobie na chwilę wytchnienia, ponieważ wiele wskazuje na to iż do ligi powrócą Rosjanie, w tym Artiom Łaguta. Brak mistrza świata 2021 w tym roku dał się Betard Sparcie we znaki i kto wie gdzie byłby obecnie ten zespół z fenomenalnym 31-latkiem w składzie. Czytaj też: Znów tego dokonał. To będzie przyszły mistrz świata?