Przypomnijmy, że w środę Paweł Trześniewski trafił w ciężkim stanie do szpitala. Miał upadek podczas rybnickiej rundy DMPJ. Obrażenia były poważne: połamane żebra, odma płucna, urazy narządów wewnętrznych. Wszystko to brzmiało groźnie, zwłaszcza ta ostatnia rzecz jest bardzo zdradliwa i niejednokrotnie źle diagnozowana. Na szczęście rodzina zawodnika już w czwartek poinformowała o znacznej poprawie. Trześniewski będzie w szpitalu około tygodnia. Pali się do wyjazdu na tor i wielce prawdopodobne, że szybko o przykrym zajściu zapomni. Niejadący w tych zawodach Wiktor Przyjemski za pośrednictwem swojego fanpage'a wyraził swoje zaniepokojenie sytuacją i życzył Trześniewskiemu zdrowia. Zawodnicy znają się dobrze, bo jeździli razem już w zawodach dla dzieci, są z tego samego rocznika (2005). Ktoś powie - to oczywiste, że Przyjemski napisał coś takiego. Jest jednak pewien aspekt, o którym należy wspomnieć. Zdecydowana większość żużlowców życzenia zdrowia koledze składa w nieco inny sposób. Najpierw mój wynik, potem twoje zdrowie Życzenia zdrowia są w żużlu powszechne. Tak samo powszechne, jak i same kontuzje, bo tego w tym sporcie nikt nigdy nie uniknie, mimo coraz lepszych zabezpieczeń. Jak wygląda typowy post od kolegi z toru? Mniej więcej tak: "Dziś pojechałem dobre/słabe zawody. Pasowało mi to i tamto. Mam nadzieję, że za tydzień będzie tak samo/lepiej. Dziękuję sponsorom, kibicom, rodzinie". Dopiero na sam koniec dodawane są życzenia dla poszkodowanego kolegi z toru. Wiktor poświęcił Trześniewskiemu osobnego posta i na to należą mu się brawa. Dodajmy, że rok temu po groźnym upadku w Vojens, to sam zawodnik Abramczyk Polonii Bydgoszcz dostawał życzenia od innych. Tam jednak sytuacja była inna, bo ani przez moment nie było mowy o poważnym stanie. Podczas zawodów w Danii Przyjemski bardzo mocno poharatał palca, przez pewien czas nie było wiadomo, czy da radę pojechać w meczach ligowych. Ostatecznie dość szybko się z tego wykaraskał i jak widać po wynikach, w żaden sposób nie wpłynęło to na niego.