Ole Olsen zepsuł robotę Jeszcze przed sobotnimi zawodami zaczęły pojawiać się pierwsze głosy, mówiące o tym, że tor w Warszawie nie jest najlepszy. - Rozmawiałem z młodymi zawodnikami, którzy we wtorek brali udział w teście toru na PGE Narodowym. I nie mieli wiele dobrego do powiedzenia. Mówili, że tor jest kiepski, nierówny, że źle im się jeździło. Tor nie nadawał się ich zdaniem do walki, czyli mieliśmy start i koniec emocji - relacjonował w piątkowej rozmowie z Interią były selekcjoner reprezentacji Polski, Marek Cieślak. Na to, że pola startowe mogą mieć kluczowe znaczenie, zwracał uwagę też jeden z uczestników testu, Dawid Rempała. - Myślę, że pierwsze i drugie pole będą atutem i będą miały kluczowe znaczenie w trakcie rundy Grand Prix. Po wyjściu ze startu z zewnętrznych pól, szeroka nie była jakaś szybka i jak się oberwało szprycą, to się zostawało w miejscu - oceniał zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra. Obawy, które pojawiły się po testowym turnieju młodzieżowców, potwierdziły się. Kluczową rolę odgrywał w sobotę start. Przewaga pola A nad, np. polem B, wyglądała momentami niedorzecznie. Zdarzały się wyścigi, gdy zawodnik w kasku czerwonym był o długość motocykla przed zawodnikiem w kasku niebieskim. Tor niestety nie sprzyjał przesadnie walce, delikatnie rozpadał się przy krawężniku. Wniosek nasuwa się prosty - Ole Olsen zepsuł robotę. Na Narodowym nie ma miejsca na tor Drugim aspektem, który mógł zaważyć na takim, a nie innym widowisku, była geometria przygotowanego owalu. Tor w Warszawie był po prostu mały. - Tor bardzo mały, ciasny. Później był bardzo szybki krawężnik, bo można było korzystać z dziur, które się tam zrobiły. Gdy dobrze się je pokonało, można było na tym skorzystać. Później ciężko było cokolwiek zrobić - komentował Zmarzlik. Wtórował mu selekcjoner reprezentacji Danii, Hans Nielsen. - Problem z brakiem mijanek wynikał bardziej z geometrii. To mały tor i nie masz aż tak dużo miejsca, jak na większych obiektach. Trudno też przygotować tor, który leży tylko 10 dni - to zrozumiałe. Nie można spodziewać się dobrego ścigania, jak na obiektach stałych - mówił Nielsen po zawodach dla Interii. Na to dużo trudniej znaleźć receptę. Płyta na PGE Narodowym ma określone wymiary i nie zrobi się tam, np. drugiego Tarnowa. Inna sprawa, że brak widowisk to nie jest tylko problem Warszawy, ale rund jednodniowych ogólnie. W sytuacji, w której tory jednodniowe na wielkich obiektach mają być podstawą cyklu, czas chyba się zastanowić, jak odblokować potencjał ściągania na bardzo dużych arenach.