Dwa dni potrwa platforma komunikacyjna klubów PGE Ekstraligi, na której działacze usłyszą, ile pieniędzy dostaną z nowej 4-letniej umowy telewizyjnej opiewającej na 240 milionów złotych. PGE Ekstraliga przeleje na konta klubów gigantyczne pieniądze Dotąd mówiło się, że każdy klub będzie mógł liczyć na około 6 milionów złotych. Władze spółki zarządzającej rozgrywkami wszystko sobie jednak dokładnie policzyli i wyszło im, że każdy dostanie po prawie 6,5 miliona złotych. To gigantyczne środki. Z tych pieniędzy kluby będą musiały utrzymać drużynę U-24, zapłacić za szkolenie, zrobić odwodnienie liniowe, kupić plandekę i zbudować marketing, ale i tak każdemu zostanie w kasie okrągła sumka na utrzymanie kadry pierwszego zespołu. Ci, którzy nie muszą wydawać pieniędzy na odwodnienie czy plandekę i mają dobrze rozbudowany marketing, będą mieli prawie 4 miliony złotych na zabezpieczenie umów z żużlowcami. Utrzymanie drużyny U-24 i szkolenie ma kosztować nie więcej niż 2,5 miliona złotych, więc łatwo policzyć ile zostanie na kontrakty. Betard Sparta Wrocław i eWinner Apator Toruń mogły zaszaleć Nic dziwnego, że Betard Sparta Wrocław czy eWinner Apator Toruń tak poszalały na transferowej giełdzie. Sparta ma odwodnienie i plandekę. Apator ma odwodnienie, a plandeki mieć nie musi, bo ma zadaszenie. W Toruniu mogli więc sobie pozwolić na sprowadzenie Patryka Dudka za 2,6 miliona złotych, czy Emila Sajfutdinowa za 2,4 miliona złotych. Sparta z kolei przedłuża umowy z gwiazdami, dając im podwyżki. Wrocławski klub przyciągnął też za wielkie pieniądze juniora Bartłomieja Kowalskiego Odwodnienia nie muszą też robić ZOOleszcz GKM Grudziądz czy Motor Lublin. Tu też zaoszczędzone środki mogą pójść na pokrycie kontraktu. Z drugiej strony teraz już wiadomo, dlaczego GKM tak szalał w sprawie Kowalskiego i był gotów wykładać 600 tysięcy złotych za podpis i 6 tysięcy za punkt. Posiadanie odwodnienia oznacza, że prawie milion złotych z tej nowej umowy zostanie w kasie.