Ktoś powie, a jakie to ma znaczenie, że PGE Ekstraliga podnosi stawki, skoro zawodnicy i tak dostają więcej, niż zakładają limity. Odkąd jest regulamin finansowy, kluby podpisują z żużlowcami dodatkowe umowy sponsorskie. Najlepsi mogą liczyć w sumie na 700-800 tysięcy złotych za podpis (limit 250) i 7 tysięcy za punkt (limit 3). Żużlowcy na podniesieniu stawek zyskają Podniesienie stawki ma jednak ogromne znaczenie. Odkąd jest regulamin, to kluby często gęsto stawiają zawodników pod ścianą. Tuż przed końcem okresu rozliczeniowego wypłacają wszystkie regulaminowe pieniądze, ale tych z dodatkowych umów sponsorskich już nie. Taki żużlowiec słyszy wtedy, że jeśli przedłuży kontrakt, to dodatki zostaną mu wypłacone. W innym razie będzie musiał czekać. Poza wszystkim zdarza się tak, że pieniędzy z umów sponsorskich zawodnik w ogóle nie dostaje. Proces licencyjny ich nie obejmuje, więc nawet nie mogą napisać skargi do wniosku. Żużlowiec musi taki kontrakt zaskarżać w sądzie, a to trwa. Zmarzlik może przekroczyć limit o 2 miliony Dzięki podniesieniu stawek na 500 i 5 tysięcy żużlowe gwiazdy mają gwarancję, że 1,5 miliona (przy 200 zdobytych punktach na sezon) na pewno trafi do kieszeni. O wypłatę tej kasy nie będą musieli się martwić. Natomiast nadwyżka wciąż będzie przedmiotem ich troski. U takiego Bartosza Zmarzlika nadwyżka w przyszłym roku może wynieść nawet i 2 miliony. U kilku innych żużlowców od 500 tysięcy złotych do miliona. Każdy z tych żużlowców musi liczyć na to, że kluby zachowają się fair. Swoją drogą, to podniesienie stawek powinna też rozważyć eWinner 1. Liga, gdzie górny limit wynosi: 60 tysięcy złotych za podpis i 1,5 tysiąca za punkt, a najlepsi dostają umowy nawet i na 200 tysięcy za podpis i 3 tysiące za punkt.