A było tak, że w ostatnim wyścigu meczu w Lesznie Szymon Woźniak przewrócił się na czwartym okrążeniu podczas walki o trzecie miejsce z Piotrem Pawlickim. Sędzia Artur Kuśmierz nie przerwał biegu. Pawlicki pojechał dalej. Podobnie jak Janusz Kołodziej i Bartosz Zmarzlik. Ten drugi zdołał nawet tuż przed metą minąć Kołodzieja, a jako że Kuśmierz wykluczył Pawlickiego, bieg zakończył się wynikiem 4:2 dla Stali, a mecz zakończył się remisem (45:45). Kibice i prezes Fogo Unii szybko wyciągnęli regulamin Już kilka minut po zakończeniu spotkania kibice, eksperci i działacze leszczyńskiego klubu wyciągnęli regulamin i zaczęli wrzucać screeny opisujące, to co stało się w Lesznie. Każda z tych osób dowodziła, że powinna być weryfikacja wyniku, bowiem sędzia powinien zaliczyć ostateczną kolejność taką, jaka była w chwili upadku Woźniaka, czyli Kołodziej przed Zmarzlikiem. Wtedy mielibyśmy wynik biegu 3:3, a rezultat meczu 46:44 dla Unii. Identyczną interpretację regulaminu przedstawił szef sędziów Leszek Demski w Magazynie PGE Ekstraligi. A PGE Ekstraliga nie chce dzielić punktów przy zielonym stoliku Organ zarządzający rozgrywkami na razie nie zabiera głosu, dowodząc, że ma 14 dni na podjęcie decyzji. Do Leszna już jednak dotarły informacje, że wynik z toru może zostać utrzymany, że Ekstraliga szuka w regulaminie rozwiązania, które uchroni ją przed dzieleniem punktów przy zielonym stoliku. Z naszych ustaleń wynika, że Szymon Woźniak, czyli ten, który finalnie zajął trzecie miejsce, nie podpada pod regulaminowy zapis. Tam jest bowiem mowa o niezawinionej utracie pozycji, a Woźniak przecież pozycji nie stracił. W momencie upadku jechał na czwartym miejscu, więc nie tylko nie stracił, ale wręcz zyskał, bo po wykluczeniu Pawlickiego został sklasyfikowany na trzecim miejscu w biegu. Za chwilę się okaże, że sędzia Artur Kuśmierz nie popełnił błędu Nie wiadomo, w jakim kierunku pójdą dalsze rozważania. Jeśli jednak Ekstraliga faktycznie uzna, że Woźniak nie stracił pozycji i nie zmieni wyniku na 46:44, to za chwilę okaże się, że sędzia Kuśmierz nie popełnił żadnego błędu. Zostanie też podważona wiarygodność szefa sędziów, który w telewizji jak najbardziej widział regulaminowy błąd arbitra. Jeśli faktycznie z powodu takiej, nie innej interpretacji wynik zostanie utrzymany, to za chwilę z pewnością pojawią się analizy dowodzące, że Woźniak z Pawlickim walczyli przecież o trzecią pozycję, że zanim nastąpił atak zawodnika Fogo Unii, to Woźniak był na trzeciej pozycji. Może wyjść z tego naprawdę niezły galimatias.