Choć mecz zapowiadany był jako starcie gigantów i rewanż za zeszłoroczny finał PGE Ekstraligi, to i tak miał on jednego faworyta. Była nim oczywiście Fogo Unia Leszno, która na papierze znów wygląda bardzo dobrze. A do tego wszystkiego drużyna Piotra Barona już w sparingach pokazała, że ma apetyt na piąte z rzędu Drużynowe Mistrzostwo Polski. Co innego Moje Bermudy Stal, która w spotkaniach kontrolnych wyglądała po prostu źle. Poza Bartoszem Zmarzlikiem nie widać było wielkich pozytywów. W Gorzowie więc była spora nerwówka przed inauguracją ligi. Do tego wszystkiego gorzowianie przyjechali do Leszna bez Stanisława Chomskiego. Trener Stali został w domu, bo zakaził się koronawirusem. Zastępował go Piotr Paluch i trzeba przyznać, że świetnie zmotywował cały zespół. Stal zrobiła wszystkim psikusa i świetnie zaczęła mecz. Punktowała cała drużyna. Olbrzymie problemy miała z kolei Fogo Unia. Gospodarze przygotowali iście betonowy tor, który zupełnie nie leżał mistrzom Polski. Przegrywali starty i na dystansie musieli gonić. Ta sztuka nie zawsze im się udawała.Sensacją było sięgnięcie przez trenera Barona po rezerwy taktyczne. Takiej sytuacji w Lesznie dawno nie było. Fogo Unia dwoiła się i troiła, aby niwelować straty, ale trzeba przyznać, że Stal prezentowała się naprawdę świetnie. Odnotujmy, że bardzo dobrze w drużynę gospodarzy wpisał się debiutujący Jason Doyle. Australijczyk dawał radę, ale problemy mieli pozostali. Szczególnie Piotr Pawlicki i Janusz Kołodziej męczyli się tego wieczoru jak nigdy. Swoją drogą o ile mistrzowie sami sobie utrudnili życie twardym torem, o tyle zobaczyliśmy naprawdę sporo ciekawych biegów. Zazwyczaj w rolach głównych byli Bartosz Zmarzlik i Emil Sajfutdinow. Obaj zresztą stoczyli kapitalną walkę w biegu 11. Góra ostatecznie wyszedł mistrz świata, ale kto wie, czy ten wyścig nie zyska miana nominacji do biegu sezonu. Walka palce lizać. Inna sprawa, że analizując postawę leszczynian, wszystkie plusy można by skończyć na osobach Doyle'a i właśnie Sajfutdinowa. Pozostali dali plamę.Miejscowi mogli liczyć, że z biegiem czasu znajdą odpowiednie ustawienia sprzętu i odrobią straty z początku spotkania, ale plan nie wypalił. Stal zrobiła wszystkim niezłego psikusa. Najpierw cieniowała w sparingach, a gdy przyszło do inauguracji ligi, zespół zaprezentował zupełnie inną twarz. Poza wszystkim trzeba wspomnieć, że problemem Fogo Unii okazali się juniorzy. Młodzież miała dawać radę, ale w pierwszym meczu zaliczyli falstart. Znacznie lepiej wypadł duet Jasiński - Nowacki, który razem zdobył aż 8 punktów. Z kolei juniorzy mistrzów Polski do spółki z Jaimonem Lindsey'em przywieźli ledwie 4 punkty. Grabarze sukcesu Fogo Unii? Zdecydowanie tak. Unia wyglądał na bezradny zespół jak nigdy. Tego obrazu nie udało się zmienić do końca meczu. Stal kontrowała wynik cały czas i nie dała wyrwać sobie sensacyjnego zwycięstwa. Popis na początek sezonu zaprezentował nam Bartosz Zmarzlik, który poprowadził swoją drużynę do wygranej. W Lesznie mają nad czym myśleć, a Stal wysłała rywalom jasny sygnał - w tym roku zespół jedzie o najwyższe cele. Fogo Unia Leszno: 429. Emil Sajfutdinow 12+2 (2,3,2,2*,2,1*) 10. Janusz Kołodziej 5+1 (2,1,0,-,2*) 11. Jaimon Lidsey 1 (0,1,-,0) 12. Jason Doyle 14+1 (3,3,3,1*,2,2) 13. Piotr Pawlicki 7 (0,2,2,W,3) 14. Krzysztof Sadurski 0 (0,0,0) 15. Kacper Pludra 3 (2,0,1) 16. Szymon Szlauderbach NS Moje Bermudy Stal Gorzów: 481. Szymon Woźniak 6 (3,1,1,0,1) 2. Martin Vaculik 10+1 (1*,3,3,3,0) 3. Rafał Karczmarz 3 (1,0,1,1) 4. Bartosz Zmarzlik 14 (3,2,3,3,3) 5. Anders Thomsen 7 (2,2,W,3,0) 6. Wiktor Jasiński 3 (1,1,1) 7. Kamil Nowacki 5+1 (3,0,2*) 8. Marcus Birkemose NS Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź