Sytuacja miała miejsce na końcu przeciwległej prostej pierwszego okrążenia. Najbliżej bandy przeciskał się zawodnik Stali Gorzów Thomsen, gdy nagle poderwało motocykl jego rywala, byłego mistrza świata Nickiego Pedersena.W tej samej chwili 26-letni Thomsen uderzył tylnym kołem w bandę i zaliczył wypadek, przyprawiający o dreszcze. Zawodnik nie zdążył "katapultować" się z motocykla, tylko razem z nim zaczął koziołkować i uderzać z impetem o tor.Kibice i eksperci zamarli, bo wiele tego typu wypadków kończyło się bardzo źle. Na torze od razu pojawiły się służby medyczne, ale po kilku minutach wielki kamień spadł z serca. Duńczyk podniósł się i o własnych siłach zszedł do parku maszyn.Gdy wydawało się, że wszystko z jego zdrowiem jest w porządku, a żużlowcy już wyjechali na tor do powtórki, nagle zrobiło się zamieszanie. Lekarze udali się do boksu Thomsena i po krótkiej rozmowie zapadła decyzja. Duńczyk pojechał karetką do szpitala przejść badania.