Można śmiało stwierdzić, że goście nie startowali w optymalnym składzie. Od dziewiątego biegu Poloniści nie mogli korzystać już z lidera drużyny Andreasa Jonssona. W biegu tym, Szwed na wyjściu z pierwszego łuku sczepił się motocyklem z wrocławianinem Jarosławem Hampelem i oboje groźnie upadli, chowając się pod dmuchaną bandę. Żużlowcy do parkingu wrócili w karetkach. Hampel był w stanie kontynuować jazdę, natomiast Jonssona przewieziono do szpitala. Wstępne diagnozy nie wykazały u sobotniego zwycięzcy Grand Prix w Malilli żadnych złamań. Mecz rozpoczął się od zwycięstwa juniorów drużyny przyjezdnej. Świetnie dysponowany Krzysztof Buczkowski wygrał, a jego klubowy kolega przyjechał na trzeciej pozycji. Jak już zdążyli kibiców miejscowych przyzwyczaić zawodnicy, na odpowiedź z ich strony nie trzeba było długo czekać. Kolejne dwa biegi zwyciężyli właśnie gospodarze. Najpierw w drugim biegu dobrze sprawujący się Kenneth Bjerre wraz z Jarosławem Hampelem podwójnie pokonali fatalnie spisującego się na wymagającym wrocławskim torze Piotra Protasiewicza i Roberta Sawinę. W trzecim kibice byli świadkami fantastycznej jazdy rezerwowego Piotra Świderskiego, który odważnym atakiem na dystansie wyprzedził Roberta Kościechę. Dopiero na trzeciej pozycji dojechał Hans Andersen, co i tak w obliczu zwycięstwa Świderskiego dało gospodarzom zwycięstwo w biegu. Kolejne emocje towarzyszyły kibicom już w biegu piątym. Po wyjątkowo słabym starcie para gospodarzy nie dawała za wygraną, dzięki czemu kibice byli świadkami doskonałych ataków na dystansie. Jednocześnie Hans Andersen wyprzedził Roberta Sawinę, a Świderski Piotra Protasiewicza. W ten sposób wrocławianie wygrali bieg 4:2, zwiększając przewagę do sześciu punktów. Do kuriozalnej sytuacji doszło przed startem do biegu dziesiątego. Na tor wyjechał Tomasz Gapiński, za którego wcześniej kierownictwo gospodarzy zgłosiło zmianę. Dopiero w ostatniej chwili, kiedy zawodnicy ustawieni pod taśmą już szykowali się do startu, sędzia nakazał przerwanie biegu i wykluczył Tomasza Gapińskiego. Kibice przecierali oczy ze zdumienia w biegu czternastym. Ze startu doskonale wyszli żużlowcy WTS-u. Jednak na wyjściu z drugiego łuku prowadzący Andersen wpadł w koleinę co skrzętnie wykorzystał Krzysztof Buczkowski i wysforował się na prowadzenie. Duńczyk spadł na koniec stawki. Na dystansie wyprzedził słabego Protasiewicza i z mogłoby się wydawać pewnego podwójnego zwycięstwa, wrocławianie przegrali wyścig 2:4. W ostatnim biegu gospodarze przypieczętowali zwycięstwo. Jason Crump z Kennethem Bjerre wygrali 4:2 i cały mecz 54:35. Wrocławianie byli dziś drużyną zdecydowanie silniejszą, co zaakcentowali jeszcze dosadniej po biegu 9, kiedy wśród gości zabrakło Andreasa Jonssona. W drużynie gości na wyróżnienie zasłużyli dziś młody Krzysztof Buczkowski i Robert Kościecha. Do wypadku skutecznie jeździł Jonsson. Lider drużyny Piotr Protasiewicz kompletnie nie radził sobie dziś na przyczepnym i wymagającym kondycji torze. Wśród gospodarzy punktowała cała drużyna, a na szczególne wyróżnienie zasłużył Kenneth Bjerre. Złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski coraz bliżej Wrocławia... Michał Zarębski, Wrocław Zobacz WYNIKI bieg po biegu spotkań 15. kolejki żużlowej ekstraligi