Craven początkowo trenował speedrower, w Wielkiej Brytanii bardzo popularny. Szybko jednak zainteresował się żużlem. Być może po części dzięki bratu, który również jeździł. Peter nie najlepiej sobie radził, początkowo notując wiele upadków. Nie zraziło go to jednak i postanowił walczyć o to, by zostać żużlowcem. Miał bowiem potencjał, co dostrzeżono w klubie z Liverpoolu, który dla Cravena był pierwszym w karierze. Tam jednak za bardzo rozwinąć się nie mógł. Trafił do Belle Vue, a więc ośrodka bardzo już renomowanego. To tam tak naprawdę rozbłysła jego gwiazda. Momentalnie wskoczył do ścisłej światowej czołówki i jako 20-latek po raz pierwszy awansował do finału indywidualnych mistrzostw świata. Większej roli jednak tam nie odegrał, zajmując dopiero piętnaste miejsce. To były złe dobrego początki. Craven miał wszystko, by wkrótce pojawić się w walce o złoto raz jeszcze i tym razem na poważnie zaatakować to, co w każdym sporcie najcenniejsze. Peter Craven dwukrotnym mistrzem świata Już rok później, 1955, Craven sensacyjnie został mistrzem świata. Mało kto wówczas w ogóle brał taką opcję pod uwagę, bo przecież w zawodach startowały takie tuzy, jak Ronnie Moore, Barry Briggs, Oven Fundin czy Jack Young. Raczej nikt nie typował, że najlepszy może okazać się nieopierzony 21-latek, który nigdy wcześnie nie zdobył żadnego medalu IMŚ. Craven wygrał jednak przed Moore'em i Briggsem, czym wprawił wszystkich w osłupienie. Na Wembley zdobył 13 punktów. To nie był koniec jego sukcesów na arenie międzynarodowej. W 1957 i 1960 roku zdobywał brąz, a w 1962 ponownie był najlepszy na świecie. Łącznie w światowych finałach wystąpił aż dziesięciokrotnie. Triumfy notował także w drużynie. Cztery razy jechał w finałach Drużynowych Mistrzostw Świata, zdobywając dwa srebrne i dwa brązowe medale. Jeden z tych krążków wywalczył we Wrocławiu. Craven był jednym z najlepszych Brytyjczyków w historii żużla. Peter Craven zginął, bo chciał ratować kolegę W 1963 roku w Edynburgu doszło do wypadku, w którym Craven poniósł śmierć. Chciał nie uderzyć w George'a Huntera, pojechał prosto w ogrodzenie, które oczywiście było twarde i zupełnie niepodobne do tych, jakie mamy teraz. Doznał bardzo poważnych obrażeń, miał licze urazy wewnętrzne i krwotoki. Zmarł po kilku dniach w szpitalu. Brytyjski żużel okrył się żałobą, choć należy powiedzieć wprost, że w tamtych czasach wypadek śmiertelny nie był aż taką rzadkością. Tu jednak zginął zawodnik wielkiego formatu. W Wielkiej Brytanii regularnie organizuje się memoriał Petera Cravena, jeden z najbardziej prestiżowych tamtejszych turniejów upamiętniających danego żużlowca. Zawody niemal zawsze gromadzą bardzo mocną obsadę, zawodników klasy podobnej do tej, jaką sam Craven reprezentował. Ostatnie lata co prawda przyniosły nieco gorszą niż wcześniej stawkę (wielu zawodników praktycznie w Anglii już nie startuje), ale tak czy inaczej w rozegranym niedawno memoriale oglądaliśmy takie nazwiska, jak Jason Crump, Max Fricke, Dan Bewley czy Chris Harris.