Nicki Pedersen opuszcza szpital w Grudziądzu Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, to były mistrz świata na żużlu jeszcze w czwartek będzie w rękach duńskich lekarzy. Wyniki badań krwi, które przeprowadzane miał w szpitalu w Grudziądzu umożliwiają mu taką podróż. W między czasie pojawił się problem z pokryciem kosztów transportu, ale zawodnik dogadał się ze swoim ubezpieczycielem z Anglii i nic nie stoi na przeszkodzie, aby mógł wrócić do ojczyzny. O godzinie 11. z Grudziądza miał wyruszyć śmigłowiec z Pedersenem na pokładzie, który przewiezie go do Bydgoszczy. Stamtąd o godzinie 13. zmieni maszynę i uda się do Danii. Na żużlowca czeka już zespół specjalistów, który zoperuje połamaną miednicę zawodnika. Następnie czekać go będzie wielomiesięczna rehabilitacja. Nicki może być zmuszony do poruszania się o kulach nawet przez pół roku. Nicki Pedersen nie traci pogody ducha Z wizytą do kontuzjowanego zawodnika udali się grudziądzcy działacze. Jak usłyszeliśmy, Nicki jest w dobrym nastroju i nie załamuje się swoją sytuacją. Miał nawet kilkukrotnie powtarzać, że jego głowa jest mocna. Na dziś odrzuca też plany o ewentualnym zakończeniu kariery. Taki ruch sugeruje mu większość środowiska ze względu na mnogość urazów oraz wiek (45 lat). Duńczyka najwyraźniej wcale nie tak łatwo złamać i nie chciałby już teraz zjeżdżać z toru. Inna sprawa, że wszystko zależeć będzie od rehabilitacji. Pedersena czeka długa droga, aby w ogóle wrócić do pełnej sprawności. Dopiero potem będzie mógł snuć ewentualne plany o powrocie do sportu. Dlatego w kontekście kontynuowania kariery kluczowe będą najbliższe miesiące. To one dadzą odpowiedź, czy ciało żużlowca będzie w stanie wrócić do wyczynowego sportu.